O częściowym rozwikłaniu sprawy informują zagraniczne media, m.in. "The Sacramento Bee" i Fox40. Prawie trzy dekady temu, w 1995 roku w kanale irygacyjnym w Kalifornii w USA przypadkowa osoba znalazła lodówkę. W środku znajdowały się zwłoki kobiety. Przez wiele lat śledczy nie byli w stanie ustalić tożsamości ofiary. Przez dekady nazywana "kobietą z lodówki" Wskazywano wówczas, że może to być kobieta w wieku od 29 do 41 lat. Służby wiedziały również, że zginęła w wyniku uderzenia tępym narzędziem na kilka miesięcy przed znalezieniem jej ciała, prawdopodobnie w 1994 roku. Przez prawie 30 lat nie było jednak jasne, kim jest ofiara, dlatego okrzyknięto ją "kobietą z lodówki". Z najnowszych informacji wynika, że w końcu nastąpił pierwszy przełom w sprawie. Śledczy powiadomili, że dzięki najnowszej technologii i wykorzystaniu badań DNA udało się ustalić tożsamość kobiety. To Amanda Lynn Schumann Deza - 29-letnia matka trójki dzieci. Ciało kobiety znaleziono ubrane w niebieską bluzę i szorty, na palcu miała pierścionek z brylantem. W lodówce znajdował się także śpiwór. Tożsamość 29-latki potwierdzono po zestawieniu z profilami DNA jej rodziny - matki i córki. Szukają sprawcy Teraz funkcjonariusze skupiają się na ustaleniu, jak doszło do zamordowania kobiety. W chwili zaginięcia 29-latka była w separacji z mężem - zaznaczono. Ostatni raz była widziana przez rodzinę w jednym z kalifornijskich kompleksów mieszkaniowych z "niezidentyfikowanym mężczyzną, którego wcześniej spotkała w ośrodku rehabilitacyjnym" - wynika z nowych tropów w tej sprawie. Policjanci zaznaczają jednak, że wciąż brak im kluczowych informacji o życiu kobiety w czasie poprzedzającym jej zniknięcie. Śledczy poprosili opinię publiczną o informacje, które mogłyby przybliżyć ich do ostatecznego rozwiązania sprawy.