Przez granicę z Turcją do Kobani przyjechało już kilkunastu kurdyjskich bojowników z Iraku, którzy pospieszyli na odsiecz swoim syryjskim braciom. Kolejnych 150 Kurdów z ciężką bronią czeka na wjazd do Syrii. Radykałowie z Państwa Islamskiego ostrzeliwują tereny graniczne, by uniemożliwić im wjazd. W odpowiedzi naloty na pozycje islamistów przeprowadziło amerykańskie lotnictwo. Od półtora miesiąca bojownicy Państwa Islamskiego szturmują Kobani, które ma dla nich strategiczne znaczenie. Miasta bronią Kurdowie, ale aktywiści szacują, że o ile kurdyjskich bojowników jest około tysiąca, to islamiści mają oddziały liczące w sumie 3 tysiące osób. Wcześniej do Kobani wjechało 50 bojowników Wolnej Armii Syrii, którzy również mają pomóc w obronie miasta.Od wiosny islamiści przejmują kontrolę nad kolejnymi terenami w Syrii i w Iraku i utworzyli już islamski kalifat. Szacuje się, że tylko w ciągu ostatnich dni w północnym Iraku fanatycy dokonali egzekucji ponad 200 osób, które nie chciały podporządkować się władzy radykałów. Wśród ofiar są chrześcijanie, jazydzi i szyici, ale także sunnici, wyznający ten sam odłam islamu, co fanatycy.Tymczasem iracka armia próbuje odbić z rąk Państwa Islamskiego rafinerię ropy naftowej w Badżi. W ciągu dwóch tygodni Irakijczycy odzyskali kontrolę nad kilkoma miastami w pobliżu pól naftowych i posuwają się w stronę Badżi. To właśnie sprzedaż ropy jest głównym źródłem dochodu fanatyków z Państwa Islamskiego.