"Samopomoc nie może być dłużej w sojuszu z siłami politycznymi, które stały się uczestnikami przewrotu oligarchicznego w parlamencie i dlatego podjęła decyzję o wyjściu z koalicji" - oświadczył szef frakcji parlamentarnej tego ugrupowania Ołeh Bereziuk. "Trzeba umieć ponosić odpowiedzialność polityczną" Opuszczenie koalicji przez 26 posłów frakcji Samopomocy oraz taka sama decyzja podjęta wcześniej przez Batkiwszczynę byłej premier Julii Tymoszenko oznacza, że koalicja może liczyć na poparcie tylko 217 deputowanych i nie ma większości 226 głosów w liczącym 450 osób parlamencie. "Mogę im tylko współczuć. Trzeba umieć ponosić odpowiedzialność polityczną" - oświadczył na wieść o decyzji Samopomocy premier Jaceniuk. Szef rządu zapowiedział, że jeszcze w czwartek przeprowadzi rozmowy o nowej koalicji z prezydentem Petrem Poroszenką, blokiem parlamentarnym jego imienia, oraz Radykalną Partią deputowanego Ołeha Laszki. Ten ostatni oświadczył wcześniej, że jego ugrupowanie gotowe jest wejść do koalicji, wspierając ją swoimi 21 deputowanymi. Przewrót, bądź spisek oligarchów jest na Ukrainie nowym terminem, którym określa się nieudaną próbę usunięcia Jaceniuka ze stanowiska premiera. Podjęto ją we wtorek, gdy szef rządu prezentował w parlamencie sprawozdanie ze swej rocznej działalności. Przed prezentacją dokumentu w parlamencie zebrano 150 podpisów pod wnioskiem o dymisję premiera. Złożyli je także m.in. posłowie bloku prezydenta. Pozwalało to oczekiwać, że Jaceniuk zostanie odwołany, jednak tak się nie stało. Deputowani najpierw odrzucili w głosowaniu sprawozdanie rządu, lecz następnie zabrakło im głosów, aby wyrazić wobec niego wotum nieufności. "Efekt spisku oligarchów" Deputowany bloku Poroszenki, były dziennikarz Serhij Łeszczenko oświadczył wówczas, że jest to efekt spisku oligarchów, nieoficjalnego porozumienia między przywódcami sił politycznych i grupami kontrolowanymi przez oligarchów Ihora Kołomojskiego i Rinata Achmetowa. Dymisja rządu oznaczałaby, że na Ukrainie odbędą się wcześniejsze wybory. Komentatorzy sądzą jednak, że mimo konfliktu między Jaceniukiem a Poroszenką żaden z nich na razie ich nie chce. Dla partii Front Ludowy Jaceniuka, który ma bardzo niskie poparcie społeczne, mogłyby one oznaczać pożegnanie z parlamentem. Ugrupowanie Poroszenki także mogłoby na nich stracić. Na wyborach tych mógłby zyskać jedynie obóz prorosyjski, związany ze zbiegłym do Rosji byłym prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Prezydent Ukrainy uzyskuje prawo rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów jeśli nowa koalicja nie zostanie sformowana w ciągu miesiąca od rozpadu starej. Z Kijowa Jarosław Junko