Krzysztof Berenda, RMF FM: W trakcie przemówienia na defiladzie wojskowej prezydent Petro Poroszenko mówił, że przez lata Ukraina ulegała iluzji pokoju, iluzji pacyfizmu, że było błędem rozbrajanie kraju. Dzisiaj z kolei premier Aleksander Turczynow mówi, że nie wierzy w pokojowe rozwiązanie całego kryzysu na wschodzie Ukrainy. Czy to oznacza, że - pana zdaniem - Ukraina odrzuca pokojowy kurs, że teraz to trzeba rozwiązać siłowo? Mykoła Kniażycki, właściciel telewizji Espreso.tv, poseł do ukraińskiej Rady Najwyższej z ramienia Batkiwszczyny: Oczywiście, że Ukraina chciałaby, żeby to było rozwiązanie pokojowe. Tylko czy jest taka możliwość? Nie widzę tej możliwości dla Putina, który nie może tego przegrać, bo swoje notowania opiera na walce z Ukrainą. Sytuacja gospodarki rosyjskiej po tych wszystkich sankcjach nie jest bardzo dobra - na Ukrainie tak samo. To będzie walka nie tylko wojskowa, ale gospodarcza tak samo. Mamy teraz walkę wojskową, gospodarczą, mamy też bardzo mocną walkę propagandową. Co pana zdaniem jest teraz groźniejsze dla całej ludności Ukrainy - ta propaganda, która idzie ze strony rosyjskiej czy te działania militarne na wschodzie? - Militarne działania, oczywiście. Ludzie w Ukrainie nie wierzą propagandzie rosyjskiej. Jest takie niebezpieczeństwo, że ta propaganda będzie efektywna dla mieszkańców krajów zachodnich. Dla nas jest bardzo ważne, żeby te kraje nas popierały. Wczoraj mieliśmy takie wstrząsające zdjęcia z Doniecka. To była defilada ukraińskich jeńców, którą zorganizowali separatyści. Do kogo pana zdaniem był skierowany ten obraz - do Ukraińców, do Rosjan czy też do świata zachodniego? - Ja myślę, że do Rosjan. Oni chcą pokazać Rosjanom, że Putin wygra tę walkę na wschodzie. Teraz będziemy mieli nowe wybory parlamentarne na Ukrainie. Jak będzie zmieniała się optyka? Czy będzie obowiązywać coraz bardziej militarna retoryka? - Myślę, że tak. Część polityków, i to większa, będzie mówić militarną retoryką, bo mieszkańcy Ukrainy nie chcą przegrać w tej wojnie. A kto może wygrać wybory? To będą siły są skupione wokół opozycji, która organizowała Majdan? A może lepszy wynik mogą osiągnąć komuniści, albo też politycy, którzy są bardziej populistyczni i bardziej trafiają niekoniecznie z mądrym, ale jasnym przekazem do ludzi? - Populistyczni politycy zależą do ukraińskich oligarchów. Ci oligarchowie będą wykorzystywać ich do tego, żeby kontrolować media i kontrolować dalej kraj jak za czasów Janukowycza. Myśli pan, że coś się będzie teraz zmieniało na Ukaranie? - Myślę, że tak, bo nie będzie Partii Regionów, nie będzie komunistów, a jak będzie, to bardzo mało. Większość będzie demokratyczna. Krzysztof Berenda