Członkowie organizacji pozarządowych obecni na szczycie w Johannesburgu zagrozili, że wyjadą z RPA, jeśli organizatorzy nie zapewnią im więcej wejściówek na główną konferencję. Ich protest jest uzasadniony, bo na 6 tys. miejsc 5 tys. przypadło przedstawicielom rządów różnych państw. - Jak możemy mieć wpływ na to, co zostanie uchwalone, jeśli nie będzie nas na sali - żalił się przedstawiciel Civil Society. Coraz częściej pojawiają się też głosy ekologów ostrzegające, by nie odkładać na bok spraw związanych z ocieplaniem się klimatu, bo ma to wielki związek z ubóstwem na naszej planecie. Zmiany klimatyczne mają, lub będą miały wielki wpływ na rolnictwo, zasoby wodne oraz zdrowie w krajach rozwijających się, a szczególnie tu - w Afryce. Ocieplenie wymusza migracje dziesiątków milionów osób, które mieszkają w deltach rzek i w małych wyspiarskich państwach - tłumaczył doktor Robert T. Watson, szef grupy naukowców z Banku Światowego. Z kolei działacze organizacji ekologicznych, którzy przyjechali do Johannesburga zwracają uwagę, że to gigantyczne spotkanie 40 tys. delegatów, jak na razie produkuje tylko równie gigantyczną górę śmieci - aż 26 ton w ciągu niespełna dwóch dni. Skąd taka ilość odpadków? To wyjaśnia dokładnie jedna z brytyjskich gazet. Na bankiecie po uroczystym otwarciu szczytu, który jest poświęcony m.in. walce z ubóstwem, podano szampana, ostrygi i homary. Powodzie sygnałem alarmowym Niedawne powodzie, w wyniku których zginęło w Europie Środkowej kilkadziesiąt osób, są sygnałem alarmowym dla krajów uprzemysłowionych, aby szybciej przeciwdziałały ocieplaniu się klimatu - uważają naukowcy. Robert Watson, były szef ONZ-owskiego Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC), który w kwietniu został odwołany wskutek amerykańskiej opozycji i został głównym ekspertem Banku Światowego, podkreśla, że tragiczne powodzie oraz susze będą coraz częstsze. - Nie trzeba łączyć każdego wydarzenia ze zmianami klimatycznymi, ale należy powiedzieć, że ta tendencja może stać się coraz bardziej dominująca na świecie. To rodzaj sygnału alarmowego - powiedział we wtorek Watson dziennikarzom podczas Szczytu Ziemi w Johannesburgu. Jako szef IPCC Watson przewidywał, że ciągu najbliższych 100 lat temperatura na Ziemi może wzrosnąć nawet o 5,8 stopnia Celsjusza, co może spowodować jeszcze większe zakłócenia pogodowe. Zdaniem Watsona, powodzie mogą stać się zjawiskiem jeszcze częstszym w cieplejszym klimacie. Na obszarach, gdzie występują silne opady, staną się one jeszcze silniejsze, a suche obszary będą jeszcze bardziej suche. W ostatnich tygodniach poza Europą powodzie dotknęły także Chiny, Nepal, Iran i Filipiny. Zginęło w nich łącznie kilkaset osób. Zmiany klimatyczne nie należą do głównych tematów poruszanych podczas 10-dniowego Światowego Szczytu Zrównoważonego Rozwoju. Delegaci na konferencję zastanawiają się, jak walczyć z ubóstwem nie niszcząc jednocześnie bogactw naturalnych planety. Nieobecni w Johannesburgu Czad, Nauru, San Marino, St. Vincent i Grenadyny oraz Turkmenistan - tylko te państwa nie biorą udziału w odbywającym się w Johannesburgu Światowym Szczycie Zrównoważonego Rozwoju. Według podanych dzisiaj danych, swoje delegacje do Johannesburga przysłało 189 z 194 państw świata. Oznacza to, że nigdy wcześniej na żadnej z organizowanych przez ONZ konferencji nie spotkało się tak wiele krajów. Oczekuje się, że na szczyt przyjedzie 104 szefów państw lub rządów. Za to prawdopodobnie nie zostanie osiągnięta przewidywana liczba wszystkich uczestników szczytu i towarzyszących mu spotkań, którą szacowano na 65 tys. Do północy dzisiejszej nocy przy samym szczycie akredytowanych zostało prawie 16 tys. osób, w tym 7118 delegatów, 5802 członków różnych organizacji i 2932 dziennikarzy. Nie ma natomiast dokładnych danych na temat liczby uczestników innych spotkań, towarzyszących szczytowi.