BBC News informuje, że do dramatu doszło w górzystym regionie Kouri Bougoudi w pobliżu granicy z Libią. Teren ten od ponad 10 lat, gdy po raz pierwszy odkryto tam złoto, jest popularny wśród poszukiwaczy złota z Czadu i sąsiednich krajów. Eskalacja starć nastąpiła w ostatnią środę, jednak szczegóły na ich temat ujawniane są dopiero teraz. Z informacji władz wynika, że w zamieszkach brali udział górnicy pochodzący głównie z Libii i Mauretanii. Zapoczątkować je miał "przyziemny spór pomiędzy dwoma osobami". Wojsko strzelało do ludzi? Rząd zaprzecza W rozmowie z agencją AFP minister Yaya Brahim tłumaczył, że sytuację na miejscu pomagało opanowywać wojsko. Jednak szef Narodowej Komisji Praw Człowieka w Czadzie Mahamat Nour Ibedou stwierdził w zeszłym tygodniu, że wojsko "strzelało do ludzi". Według jego nieoficjalnych informacji rzeczywista liczba ofiar śmiertelnych mogła przekroczyć 200. Przedstawiciele rządu zaprzeczają oskarżeniom. Zobacz też: Afrykanie znali bardzo zaawansowany sposób oczyszczania złota - Siły bezpieczeństwa nie otworzyły ognia. Na pewno nie ma 200 ofiar śmiertelnych. To nie pierwszy raz, gdy dochodzi do aktów przemocy wśród poszukiwaczy w tym regionie. Dlatego zdecydowaliśmy się zawiesić tam wszelkie wydobycia do odwołania - poinformował Yaya Brahim. Jednocześnie przypomniał, że większość kopalń w Kouri Bougoudi powstała nielegalnie.