Berbeka i Kowalski po zdobyciu szczytu Broad Peak w Karakorum nie dotarli do obozu czwartego. Noc spędzili pod gołym niebem, poza namiotem, na wysokości 7900 metrów. Mają trudności z zejściem. Obaj są skrajnie wyczerpani. - Od 4 godzin nie mamy z nimi kontaktu - przyznał tuż przed godziną 9. zaniepokojony Artur Hajzer. - Mamy potwierdzenie, że Maciej Berbeka kontynuował zejście 4 godziny temu, nie możemy tego potwierdzić o Tomku Kowalskim. Każdy z nich ma swój radiotelefon, ale nie da się ich wywołać. Często brak kontaktu jest dobrą wiadomością, ale obawiamy się - przyznał. "Tak naprawdę mogą liczyć tylko na siebie" Hajzer podkreślił, że wyprawa Polaków jest jedyną w całym masywie. Są jedyni w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, niemożliwa jest żadna akcja ratownicza. - Ta dwójka wspinaczy na wysokości 7900 metrów tak naprawdę może liczyć tylko na siebie - stwierdził. Na wysokości, na której znajdują się polscy himalaiści, użycie helikoptera nie wchodzi w grę. Z bazy na pomoc Polakom wyszli już dwaj pakistańscy wspinacze, którzy wspierają wyprawę. W obozie II cały czas czeka także trzeci z Szerpów wysokościowych. Pogoda - jak na razie sprzyja wspinaczom - ale według prognoz wieczorem ma nadejść załamanie. W obozie IV są Adam Bielecki i Artur Małek. Jak mówi Artur Hajzer, nie są oni w stanie fizycznie podejść do góry, mogą tylko wypatrywać kolegów. "Nie mieliśmy marginesu bezpieczeństwa" Wczoraj, około godziny 14 polskiego czasu, czterech polskich himalaistów zdobyło Broad Peak. To historyczne wydarzenie - dotąd nikomu nie udało się zdobyć tego szczytu zimą. Maciej Berbeka, Adam Bielecki, Artur Małek i Tomasz Kowalski ruszyli do decydującego ataku szczytowego 3 marca o świcie. Po niemal sześciu godzinach Polacy pokonali niebezpieczną szczelinę na wysokości około 7850 m, która zagradzała drogę do przełęczy na 7900 m, i ruszyli dalej w kierunku wierzchołka. Po kilku godzinach milczenia lider wyprawy, wybitny polski himalaista Krzysztof Wielicki zameldował, że cała czwórka była na szczycie i już schodzi. Od tego momentu przed dłuższy czas znów nie było wiadomo, co dzieje się "na górze". Przed godziną 2. czasu polskiego Artur Hajzer informował w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, że zejście jeszcze trwa. Około godziny 22. Adam Bielecki i Artur Małek dotarli do obozu IV na wysokości 7400 m.