"Atak klonów" był tak zmasowany, że większość canneńskich obrońców europejskiego kina musiała się natychmiast poddać. Nowy odcinek kosmicznej epopei podobał się bardziej niż poprzedni, czyli pierwszy według chronologii galaktycznych wydarzeń. Lucas na konferencji prasowej wyjaśnił, że musiał nieco odwrócić kolejność odcinków, ponieważ czekał na technologiczną rewolucję. Wychwalał nowoczesną cyfrową technologię, dzięki której bardzo skomplikowane niegdyś efekty specjalne stały się dzisiaj dziecinną zabawą. Reżyser oświadczył dziennikarzom, że mógłby np. zeskanować do "Gwiezdnych Wojen" jakiegoś aktora, który w rzeczywistości nigdy na planie zdjęciowym się nie pojawił. Dzisiaj w Cannes pokazany zostanie nowy film Brytyjczyka Mike'a Leigh pt. "Wszystko albo nic". Twórca ten jest stałym bywalcem francuskiego festiwalu - już sześć lat temu zdobył Złotą Palmę za "Sekrety i kłamstwa".