Klimkin przyznał, że gdy obserwuje się wielką mobilizację rosyjskiej armii tuż przy wschodniej granicy Ukrainy to istnieje realna obawa, iż Rosja dokona kolejnej agresji, by destabilizować jeszcze bardziej całą Ukrainę i region. - Ale jesteśmy na to przygotowani. Chcę jasno powiedzieć, że w przypadku jakiejkolwiek nowej agresji ze strony Rosji spotka się ona ze stanowczą i bardzo skuteczną reakcją ze strony Unii Europejskiej i państw G7 w postaci pogłębienia sankcji i zwiększenia presji politycznej na Moskwę - powiedział szef ukraińskiej dyplomacji. Jak zaznaczył, w toczącej się od półtora roku walce z rosyjską agresją chodzi przede wszystkim o obronę europejskich wartości, którymi Ukraina chce się kierować, stając się w pełni europejskim państwem. - Walczymy w obronie prostych rzeczy: integralności terytorialnej Ukrainy, o to byśmy mogli samodzielnie podejmować decyzje i być częścią UE. Z kolei Rosja chce byśmy byli wyłącznie pod jej wpływem (...) Rosja musi zrozumieć, że po Majdanie nie ma już drogi powrotu do postsowieckiej Ukrainy. Tu chodzi o przyszłość i wolność Ukrainy, a także o w pełni wolną i demokratyczną Europę - oświadczył Klimkin. "Rosja musi się zatrzymać i przestać wspierać terrorystów" Szef ukraińskiej dyplomacji podkreślił, że ma bardzo proste przesłanie dla prezydenta Rosji i samych Rosjan: "Ukraina potrzebuje pokoju i Rosja także potrzebuje pokoju". - Rosja musi się zatrzymać i przestać wspierać terrorystów, ponieważ tu chodzi o pokój dla każdego w całej Europie - zaapelował. Klimkin pytany, jak w kontekście toczących się w ostatnich dniach walk na wschodzie Ukrainy i mobilizacji rosyjskich wojsk odbiera deklaracje prezydenta Rosji, który w środę w Mediolanie oświadczył, że nie ma innej alternatywy dla rozwiązania konfliktu na Ukrainie niż droga pokojowa. - Mamy wynegocjowane w formacie normandzkim porozumienie z Mińska, które implementowała i realizuje Ukraina (...), ale problem w tym, że nie zostało one zrealizowane przez Rosję. Zamiast realnego zawieszenia broni mamy wojnę hybrydową w wykonaniu Rosji. W jej wyniku każdego dnia giną ludzie i zostają ranni- argumentował Klimkin. Podkreślił, że wbrew porozumieniom z Mińska nie zostali uwolnieni wszyscy jeńcy wojenni, nie widać realnego progresu misji monitorującej OBWE, której celem jest kontrolowanie obszarów w rejonie Doniecka i Ługańska, a także nie dopuszczono międzynarodowej pomocy humanitarnej oraz nie ma obecnie szans na realny proces polityczny, w wyniku którego można by było przeprowadzić wybory w obwodach donieckim i ługańskim. - Powód tego jest prosty. Rosja jest zainteresowana wojną, destabilizacją naszego kraju oraz osłabieniem Ukrainy i całego regionu - dodał Klimkin. "Tu chodzi o naszą przyszłość" Minister pytany, jak odniesie się do zarzutów o zbyt wolne tempo przeprowadzania reform i zbyt opieszałą walkę z korupcją odparł, że to co robi w tej chwili rząd w Kijowie to nie są kosmetyczne zmiany. - Tu nie chodzi o to, aby coś poprawić tu czy tam. To chodzi o transformację całego kraju poprzez skończenie z oligarchicznym modelem funkcjonowania państwa, totalną demonopolizację, przeprowadzenie decentralizacji na wzór polskiego modelu, deregulację oraz transformację całego wymiaru sprawiedliwości i prawodawstwa, z utworzeniem od podstaw ukraińskiej policji - powiedział Klimkin. Jak stwierdził, Ukraina nie ma wyboru i musi przeprowadzić niezbędne demokratyczne reformy, by stać się w pełni demokratycznym krajem. - Mamy bardzo konkretny plan i wprowadzamy go w życie. Jeśli ktoś nam zarzuca, że można robić to szybciej i więcej to pewnie tak jest. Tu chodzi o naszą przyszłość i mimo iż nasza uwaga jest skupiona na rosyjskiej agresji w Donbasie to musimy zrobić wszystko, by te zmiany doprowadzić do końca - zaznaczył szef MSZ Ukrainy.