"Pada wiele słów, ale niewiele jest robione na miejscu" - mówił Abadi na konferencji przed otwarciem w stolicy Francji rozmów koalicji międzynarodowej organizowanej przez USA do walki z Państwem Islamskim. Iracki premier zaznaczył, że jego kraj nie ma wystarczającej ilości broni i amunicji. "Możemy liczyć tylko na samych siebie" - mówił Abadi. Wyjaśnił, że "większość kontraktów zostało zawartych przez poprzedni rząd z Rosjanami", a Rosja jest obecnie objęta amerykańskimi sankcjami i "bardzo utrudnione jest płacenie za tę broń". "Nie prosimy o broń, ale pozwólcie nam chociaż ją kupować w łatwiejszy sposób" - apelował. Abadi zwrócił uwagę, że w szeregach Państwa Islamskiego jest coraz więcej zagranicznych bojowników. W przeszłości proporcja irackich bojowników do zagranicznych wynosiła 58 proc. do 42 proc.; obecnie aż 60 proc. walczących po stronie IS stanowią obcokrajowcy - szacował iracki polityk. Jak dodał, wskazuje to, że problem jest międzynarodowy i "należy wyjaśnić, dlaczego tak wielu terrorystów pochodzi z Arabii Saudyjskiej, krajów Zatoki Perskiej, Egiptu, Syrii, Turcji i krajów europejskich". Dodał, że oczekuje od partnerów w ramach koalicji "współpracy politycznej". W rozpoczynającej się w Paryżu naradzie na temat Syrii i Iraku planowany jest udział ponad 20 ministrów i przedstawicieli organizacji międzynarodowych.