- Prezydenta nie będzie zadowalać jakakolwiek deklaracja, lecz jedynie gwarancje dla każdego obywatela. Dla niego jest to warunek podstawowy, konieczny, nienaruszalny - powiedział Jakl w transmitowanej przez telewizję dyskusji. Traktat Lizboński zatwierdziły już obie izby czeskiego parlamentu, ale Klaus go jeszcze nie podpisał. Prezydent domaga się uzupełnienia tekstu traktatu zastrzeżeniem, które ograniczy obowiązywanie Karty Praw Podstawowych wobec Republiki Czeskiej - by wyeliminować groźbę zgłaszania w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości roszczeń majątkowych wysiedlonych po wojnie Niemców. Jak zaznaczył Jakl, Klausowi nie mogłaby wystarczyć deklaracja podobna do tej, którą przyjęła UE, by rozproszyć obawy Irlandczyków przed naruszeniem przez Traktat Lizboński irlandzkich reguł w sprawie neutralności, podatków i aborcji. - To (irlandzkie rozwiązanie) wydaje mi się absolutnie niemożliwą drogą naprzód - powiedział rzecznik. Nie sprecyzował jednak, jaka miałaby być dokładna treść gwarancji. Republika Czeska jest jedynym unijnym państwem, które nie zakończyło jeszcze procedury ratyfikacji Traktatu Reformującego. Jak pisze Reuters, gdyby Klaus nie złożył swego podpisu przed oczekiwanymi w maju przyszłego roku wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii, traktatowi groziłoby unicestwienie w referendum, jakie obiecują brytyjscy konserwatyści w razie przejęcia władzy.