- Wiem, że chciałby zostać permanentnym prezydentem UE, to bardzo ludzkie - powiedział Klaus podczas debaty zorganizowanej w Paryżu przez francuską redakcję amerykańskiego pisma "Foreign Policy". Dodał - czyniąc wyraźną aluzję do Sarkozy'ego - że aby dobrze przewodzić UE, "nie trzeba być nadaktywnym i co weekend organizować unijnego szczytu". Klimat na linii Francja-Czechy pogorszył się nieco po uwagach Sarkozy'ego przeciwko wytwarzaniu samochodów przez francuskich producentów w takich państwach jak Republika Czeska. Praga w odpowiedzi zarzuciła Francji "protekcjonistyczne" zapędy. Klaus zapewnił jednak, że "nie stwierdza napięć między dwoma krajami", a za wspomniane tarcia obwinił "kilku polityków i kilku dziennikarzy". Po raz kolejny dał też wyraz swym eurosceptycznym poglądom, zapewniając, że "uczyni, co w jego mocy, by wstrzymać ratyfikację" przez Czechy Traktatu Lizbońskiego. Nie odpowiedział jednak na pytanie, czy odmówi podpisania traktatu, jeśli czeski parlament go zaakceptuje, argumentując, że podobnie jak w partii szachów nie należy zapowiadać swoich ruchów.