Pytania w referendum dotyczą m.in. ograniczenia uprawnień prezydenta i zatwierdzenia Otunbajewej na stanowisku pełniącej obowiązki głowy państwa do końca przyszłego roku. Zapis o pozbawieniu części pełnomocnictw prezydenta na rzecz parlamentu ma na celu uniknięcie koncentracji władzy w rękach jednej osoby. Nad przebiegiem plebiscytu czuwa prawie 8 tys. milicjantów oraz tyle samo ochotników w celu zapewnienia bezpieczeństwa w razie ewentualnych napięć. Na uniwersytecie w Oszu na południu Kirgistanu, gdzie w połowie czerwca doszło do krwawych starć między Kirgizami i Uzbekami, swój głos oddała już sama Roza Otunbajewa. - W referendum tym Kirgizi udowadniają, że kraj jest zjednoczony, stoi na własnych nogach i idzie do przodu. Jako naród chcemy wyleczyć rany, których doznaliśmy w ostatnim czasie - powiedziała po wrzuceniu karty do urny. Jak pisze agencja Associated Press, wybierając na miejsce głosowania Osz, drugie największe miasto w Kirgistanie, Otunbajewa najwyraźniej chciała pokazać, że władze przezwyciężyły falę braku stabilizacji na południu kraju. - Ludzie w nas wierzą i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby spełnić nadzieje narodu kirgiskiego - powiedziała Otunbajewa. Jeśli dojdzie do nowelizacji konstytucji, to żadna partia polityczna nie będzie mogła mieć więcej niż 50 mandatów w liczącym 90 miejsc kirgiskim parlamencie. Ak Żoł - partia obalonego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa - miała w parlamencie zdecydowaną większość. Rząd tymczasowy przejął władzę w Kirgistanie po ucieczce Bakijewa z Biszkeku. Do zmiany władzy doszło w kwietniu po antyprezydenckich manifestacjach, do których stłumienia Bakijew skierował wojsko; zginęło wtedy 85 osób. 19 maja tymczasowy rząd Kirgistanu powierzył kierującej jego pracami Rozie Otunbajewej pełnienie obowiązków prezydenta do 31 grudnia 2011 roku, a wybory prezydenckie zapowiedział na październik przyszłego roku. W niedzielnym referendum mieszkańcy Kirgistanu mają wypowiedzieć się, czy akceptują właśnie takie rozwiązanie. ONZ ostrzega, że zagrożenie przemocą nie minęło. Między Kirgizami a Uzbekami wciąż panuje napięcie, mimo że większość ze 100 tys. osób, które po zamieszkach schroniły się w Uzbekistanie, powróciła już do domów. Ludzie ci teraz najbardziej potrzebują schronienia, ponieważ ich domy zostały zniszczone. W niedzielnym referendum konstytucyjnym wypowie się ok. 2,5 mln wyborców, czyli około połowy mieszkańców Kirgistanu. Lokale do głosowania będą czynne do godziny 16 czasu polskiego.