Do godziny 13 (9 czasu polskiego), pięć godzin po otwarciu lokali wyborczych, głosowało 21 procent wyborców. Głosowanie zakończy się o godzinie 20 (16 czasu polskiego). Wstępne wyniki mają być znane w poniedziałek. Według informacji kirgiskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wybory przebiegają w spokojnej atmosferze i nie zanotowano do tej pory żadnych incydentów. Wybory są najważniejszym wydarzeniem politycznym w Kirgistanie od obalenia w kwietniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. W czerwcu w referendum konstytucyjnym potwierdzono, że Kirgistan będzie po wyborach republiką parlamentarną, i ograniczono władzę prezydenta. Nowelizacja konstytucji założyła też, że żadna partia nie będzie mogła mieć więcej niż 65 mandatów w 120-osobowym parlamencie, niezależnie od liczby uzyskanych głosów (Ak Żoł, partia Bakijewa, miała zdecydowaną większość). W wyborach startuje 29 partii, lecz realną szansę przekroczenia 5-procentowego progu ma sześć. Wybory monitoruje około 800 obserwatorów, w tym ponad 200 z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). "To są bardzo ważne wybory. Mamy nadzieję, że będą uczciwe i transparentne" - powiedział Morten Hoeglund, specjalny koordynatów misji OBWE. Analitycy ostrzegają, że rozdrobnienie polityczne i głębokie podziały na linii północ-południe mogą sprawić, że nie uda się utworzyć po wyborach parlamentarnych silnego ośrodka władzy wykonawczej, który mógłby panować nad sytuacją w kraju. W Kirgistanie do tej pory panuje napięcie; wzmogło się ono w czerwcu, po krwawych starciach między Kirgizami i Uzbekami, w których zginęło ok. 400 osób. Bodźcem inicjującym 10 czerwca najpoważniejszy od 20 lat konflikt etniczny w kraju stało się obalenie Bakijewa. OBWE, która ma stałych przedstawicieli w Kirgistanie, poinformowała, że sytuacja jest napięta, szczególnie na południu, co może powstrzymać Uzbeków od udziału w głosowaniu.