"Bezzębny arlekin" Dmitrij Miedwiediew budzi odruchową sympatię. Gdyby urodził się w USA, byłby pewnie wpływowym senatorem, efektywnym ministrem czy cenionym przez obywateli gubernatorem. Biorąc pod uwagę jego intelekt, charakter i wykształcenie, może nawet stał by się prawdziwym, wybranym przez ludzi, prezydentem. Jednakże ambitny prawnik, urodził się nie w Nowym Jorku, ale w Leningradzie, dorósł nie przy Reaganie, ale Gorbaczowie a polityczną karierę zrobił nie w walce o głosy wyborców, a wewnątrz skostniałej postsowieckiej biurokracji na Kremlu. Z punktu widzenia układu sił w rosyjskiej elicie władzy, stanowisko premiera jest w istocie jedynie technicznym ogniwem, mającym usprawnić przekazywanie "do wykonania" decyzji podjętych przez prezydenta i jego otoczenie. W takiej sytuacji, pozbawiony możliwości podejmowania politycznych i kadrowych decyzji premier jest w istocie "bezzębnym arlekinem". Tam, gdzie car, tam jego dwór. Czyli po czym poznać, skąd się rządzi Rosją Warto zauważyć, iż wraz z przeniesieniem się Władimira Putina z Białego Domu z powrotem na Kreml, większość wpływowych ministrów jego rządu zajęła stanowiska w administracji prezydenta. Pomimo zachowania całości formalnych prerogatyw rady ministrów, wraz ze zmianami personalnymi, centrum decyzyjne współczesnej Rosji przemieściło się wraz z carem, pozbawiając nowy rząd możliwości realizacji własnej polityki. Ze swoich stanowisk w prezydenckiej biurokracji, zaufani ludzie Putina bezpośrednio nadzorują formalnie będących kręgosłupem władzy wykonawczej ministrów rządu Miedwiediewa. W rezultacie, posiadający formalny status "człowieka numer dwa" w państwie, Miedwiediew nie jest w stanie bez aprobaty odpowiadającego za konkretny sektor kremlowskiego "bojara" podjąć decyzji naruszających istniejący balans interesów. "Błazen włoży kolorowy strój". I jedyne, co może, to "połaskotać króla w nóżkę" W takiej sytuacji, perspektywa zachowania stanowiska pozbawionego realnych możliwości wpływu na rzeczywistość, daje co prawda okazję do korzystania z materialnych przywilejów, ale dla człowieka świadomego ogromu problemów współczesnej Rosji, wiąże się z rosnącą frustracją i poczuciem pustki sztucznie pompowanego prestiżu. Przychodząc do pracy, Dmitrij Miedwiediew może cicho powtarzać słowa piosenki, wiedząc, że "Jutro będzie nowa maskarada. Rycerze, turnieje, fajerwerki, tańce. Błazen włoży kolorowy strój, będzie biegać, skakać i śmiać się". Pomimo całego splendoru ociekających złotem sal Kremla, tłumów ochroniarzy i miłego uczucia, które zapewne wywołuje każdorazowe "wyczyszczenie"ze zwykłych śmiertelników Nowego Arbatu w czasie przejazdu kolumny pancernych mercedesów, w kompetencjach premiera Rosji leżą głównie zadania takie, jak "połaskotać króla w nóżkę i rozśmieszyć księżniczkę nieprzyzwoitym gestem". Nadchodzi gniew ludu W miarę, jak nadciągający nad Rosję kryzys ekonomiczny wywoływać będzie gniew ludu, pozycja Dmitrija Miedwiediewa ulegać będzie stopniowemu osłabieniu. Nieprzypadkowo, w Moskwie nasilają się plotki nie tyle o tym "czy", ale "kiedy" Miedwiediew zostanie ogłoszony winnym gospodarczych trudności i spadku poziomu życia i poświęcony na ołtarzu stabilności reżimu. Karta Miedwiediewa została użyta jako Joker w prowadzonej od 2008 roku grze z Zachodem, aby przekonać partnerów, iż Putin to nowoczesny przywódca, który stara się przestrzegać przyjętych w cywilizowanym świecie norm. Dziś z punktu widzenia logiki funkcjonowania systemu politycznego współczesnej Rosji jest już zgrana i tym samym niepotrzebna. Kto będzie wezyrem w "neosułtanacie" i dlaczego raczej nie Miedwiediew Dlatego, na stanowisku premiera, zapewne bardziej komfortowym dla Putina partnerem będzie królująca dziś w Senacie była "caryca Petersburga" Walentina Matwijenko czy odstawiony na boczny tor po konflikcie z Miedwiediewem "chłodny specjalista" Aleksiej Kudrin. To o nich mówi się dziś, jako głównych kandydatach na stanowisko wielkiego wezyra w stworzonym przez Putina w Rosji "neosułtanacie". Miedwiediew, ze swoją przypominającą o przeszłości akademickiego wykładowcy manierą szukania sprzeczności i tendencją do podkreślania niedociągnięć ustroju, staje się dla rosyjskiej elity politycznej elementem dekompozycji ustabilizowanego po latach wstrząsów systemu władzy. Dlatego, na każdym kroku, przedstawiciele wpływowych lobbies w poniżający sposób dają premierowi do zrozumienia, iż wszelkie próby opuszczenia "złotej klatki" i samodzielnego podejmowania sprzecznych z ich interesem decyzji są z góry skazane na niepowodzenie. Sądząc z pesymistycznego tonu wypowiedzi i coraz gorzej skrywanej irytacji samego premiera, sprzeczność między jego poglądami i rzeczywistością współczesnej Rosji narasta i może szybko doprowadzić jego karierę do końca. Wszystko wskazuje więc na to, że, tak, jak w piosence, "chłopiec do bicia zmęczył się towarzystwem chuliganów". I mimo, że życie na dworze ma swoje niezaprzeczalne uroki, nie wiadomo jak długo jeszcze "pajac będzie naśladował głos słowika, skrywając pod maską krucze myśli". Jakub Korejba Autor jest publicystą "Nowej Europy Wschodniej" i doktorantem Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Zapraszamy do polubienia nowego raportu INTERIA.PL na temat Europy Wschodniej, Środkowej i całej przestrzeni posocjalistycznej