Ambasador John Everard wskazał na język wczorajszego komunikatu władz północnokoreańskich, oferujących pomoc w ewakuacji zagranicznych ambasad. "Mówili o niemożności zagwarantownia im bezpieczeństwa w razie konfliktu, a to ważne, że użyli trybu warunkowego" - stwierdził ambasador. Zauważył też, że atmosfera zagrożenia narodowego może być potrzebna 30-letniemu Kim Dzong-Unowi do czystki i utwierdzenia swojej pozycji. "W ostatnich dniach usunął część ministrów i mianował nowych. Dokonuje się przesunięcie we władzach i to ważne, aby w tym procesie widziano jego siłę" - mówił Everard. Niepokój ambasadora wzbudza natomiast podejrzenie, że wielki sąsiad Korei, Chiny wydają się nie rozumieć, co się dzieje w Pjongjangu, a media w Pekinie donosiły o ruchach chińskich wojsk nad granicą. "Możliwe, że Chińczycy chcą dać odczuć Kim Dzong-Unowi, że jego zachowanie zaczyna ich niepokoić i irytować. Może chodzi o zatrzymanie spodziewanej fali uchodźców. A może - uchowaj Boże - o interwencję, kto wie" - powiedział BBC John Everard.