Zdaniem cytowanego przez gazetę pracownika Instytutu Badawczego Fafo J. H. Friberga dane te dowodzą, że Polacy nie przyjeżdżają już tylko na krótkoterminowe kontrakty, ale osiedlają się na stałe. Freiberg uważa, że złe warunki płacy, na jakich polscy robotnicy są często zatrudniani, mogą spowodować powstanie nowej podklasy. - Ze względu na fakt, że w norweskim systemie płacy istnieją znaczne luki, w Norwegii realne jest zagrożenie powstania rynku taniej siły roboczej, mającej niski status - przestrzega ekspert. Ostatecznie może dojść do powstania podzielonego rynku pracy, gdzie cudzoziemscy robotnicy wykonywać będą ciężką pracę za małe wynagrodzenie. Typowym przykładem dla takiej tendencji może być branża budowlana. Friberg podkreśla jednocześnie, że dzięki polskim pracownikom utrzymuje się niska stopa procentowa, a przemysł budowlany i stoczniowy mają możliwość rozwoju. Utrzymanie dobrego standardu warunków płacy i pracy w branżach, w których zatrudnieni są Polacy, jest dlatego ważne dla gospodarki norweskiej. W ubiegłym roku zezwolenie na pracę otrzymało 7 188 Polaków. Dane z 2005 r. dowodzą, że Polacy są tą grupą narodową, która otrzymała najwięcej zezwoleń. Polaków pracujących w Norwegii można podzielić na trzy grupy: zatrudnieni w norweskich przedsiębiorstwach, pracujący dla firm mających zlecenie w Norwegii oraz pracujący na czarno. Aby utrzymać obecne tempo w branży budowlanej, Norwegia potrzebuje przez wiele najbliższych lat ok. 15 -20 tys. Polaków.