Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski na konferencji prasowej powiedział, że rozpoczęcie procesu przesiedlania uchodźców, którzy już znajdują się w Europie, uzależnione jest od otwarcia punktów rejestracji i weryfikacji uchodźców we Włoszech i Grecji (tzw. hotspotów). Zwrócił uwagę, że na razie funkcjonuje tylko jeden taki ośrodek - na Lampedusie - i tam gotowych do relokacji jest zaledwie kilkadziesiąt osób. Zgodnie z planem pierwsze hotspoty mają rozpocząć działalność pod koniec listopada. - Dopiero w tym momencie będzie można dokonać procesu weryfikacji pod względem tożsamości i bezpieczeństwa. Taka osoba musi się potem zgodzić, by do Polski przyjechać - mówił Trzaskowski. Według niego oznacza to, że proces przesiedlenia ruszy nie wcześniej niż na początku przyszłego roku. Dodał, że co dwa-trzy miesiące do Polski będą przyjeżdżały kolejne grupy liczące po kilkaset osób. Unia Europejska zdecydowała o rozdzieleniu 120 tys. osób. Dotychczas ustalono, że najpierw rozdzielonych zostanie 66 tys. uchodźców docierających do Włoch i Grecji, z czego Polsce - która już wcześniej zgodziła się na przyjęcie 2 tys. uchodźców - przypadnie ok. 5 tys. uchodźców. W sprawie relokacji 54 tys. osób, które według początkowych planów miały zostać przesiedlone z Węgier, zapadną odrębne decyzje. Wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Stachańczyk mówił, że niezbędne do rozpoczęcia procesu relokacji zmiany w polskim prawie wejdą w życie w drugiej połowie listopada. Potem według niego trzeba będzie jeszcze wydać dwa szczegółowe rozporządzenia. - Również z punktu widzenia prawa krajowego początek przyszłego roku to jest najwcześniejszy termin rozpoczęcia relokacji kogokolwiek do Polski - uznał wiceszef MSW. Jak dodał, również przed końcem roku prawdopodobnie nie ma szans na rozpoczęcie przesiedlenia uchodźców z obozu w Libanie. Polska misja - jak podkreślił - uda się tam w połowie listopada.