Jak podkreśla prawnik Helsińskiej Fundacji Praw człowieka, referendum na Krymie było nielegalne, odbywało się pod presją wojsk rosyjskich, a wyniki budzą ogromne wątpliwości. Przede wszystkim wątpliwe jest ponad 96-procentowe poparcie za przyłączeniem się do Rosji, a jeszcze poważniejsze zastrzeżenia budzi frekwencja. Lenur Kerymow powiedział, że według władz jest to frekwencja ponad 70 procentowa, natomiast według Medżlisu, parlamentu Tatarskiego, którego przedstawiciele obserwowali referendum - może to być zaledwie 30 procentowa frekwencja. Głosowała połowa mieszkańców Krymu - Nawet jeżeli prawda jest pośrodku, to głosowała połowa mieszkańców Krymu. Czyli duża część ludności, w tym Tatarzy Krymscy, Ukraińcy, część rosyjskojęzycznych mieszkańców wcale nie chcieli przyłączać się do Rosji i zrywać z Ukrainą - mówił prawnik. Jak zauważa Lenur Kerymow, teraz nie będący Rosjanami mieszkańcy Krymu stają wobec bardzo trudnych sytuacji życiowych, ponieważ pracowali jako urzędnicy ukraińskich instytucji i firm, mieli ukraińskie paszporty. - Jak będą teraz taktowane wkłady w bankach, jak będą przeliczane emerytury - to jest szereg pytań w każdej dziedzinie życia ludzkiego - mówił prawnik. Lenur Kerymow dodał, że nie wie, jak będzie rozwiązana sprawa obywatelstwa i paszportów - zatem może mieć problem z odwiedzaniem swoich rodziców na Krymie, bo nie zamierza przyjmować obywatelstwa rosyjskiego. Jak zaznacza prawnik - jest też obawa, że nie da się utrzymać pokoju pomiędzy Tatarami a rosyjskimi mieszkańcami półwyspu. Kilka dni temu odnaleziono ciało torturowanego młodego mężczyzny, Tatara, który uczestniczył w demonstracji za pozostawieniem Krymu w granicach Ukrainy i został stamtąd porwany. Zatrważające sygnały, które mówią siedzcie cicho, bo będzie źle - To są zatrważające sygnały skierowane do społeczności tatarskiej, które mówią: siedźcie cicho, bo inaczej będzie źle. Co będzie dalej - nie jestem w stanie powiedzieć, ale jeżeli będą takie przypadki zastraszania, presji na Tatarów Krymskich, będą musieli się zjednoczyć i podjąć walkę o własne prawa - powiedział Lenur Kerymow. Prawnik zaznacza, że postawa Rosji budzi gniew, jest też żal i złość w stosunku do prorosyjskich mieszkańców Krymu, którzy nie licząc się z sąsiadami i z sytuacją, opowiedzieli się za przyłączeniem Krymu do Rosji. Żal mieszkańcy Krymu odczuwają także wobec władz w Kijowie: dawnych, które nic wcześniej dla Krymu nie zrobiły i wobec obecnych, które są zbyt słabe, żeby przeciwdziałać aneksji półwyspu do Rosji.