Na antenie radia Europe 1 Kerviel skomentował po raz pierwszy wtorkowe orzeczenie sądu w aferze nazywanej przez francuskie media "oszustwem stulecia". Sąd skazał byłego maklera SocGen na pięć lat więzienia, w tym dwa lata w zawieszeniu, oraz zapłacenie kolosalnego odszkodowania w wysokości 4,9 mld euro. Kwota ta jest równowartością strat, spowodowanych przez nielegalne operacje maklera. - Zaczynam dochodzić do siebie, ale jestem wciąż zdruzgotany ciężarem kary i ciężarem odpowiedzialności - powiedział Kerviel w rozmowie telefonicznej z dziennikarzami radiostacji. - To jak cios obuchem w głowę. To dla mnie trudne - zaznaczył - Kiedy usłyszałem wyrok, pomyślałem najpierw o mojej matce i ojcu. Dodał: - Mam poczucie, że ktoś chciał, abym zapłacił za wszystkich i uratował (od odpowiedzialności) Societe Generale. - Zabito żołnierza Kerviela - oświadczył 33-letni były makler, czyniąc aluzję do tego, że jego zwierzchnicy z SocGen nie znaleźli się wśród oskarżonych. Pytany, czy będzie zabiegał, aby strona cywilna procesu, jego były pracodawca, zrezygnował z gigantycznego odszkodowania, Kerviel odparł: - Nie proszę o nic Societe Generale. Potwierdził też, że jego adwokat złożył już apelację od wyroku, więc wkrótce odbędzie się kolejny proces w tej sprawie. Bankiem Societe Generale wstrząsnęła w 2008 roku afera związana z Kervielem, który przez rok kupił, operując nielegalnie funduszami banku, aktywa za ok. 50 mld euro, zanim kontrola wewnętrzna wykryła "oszustwo stulecia". Kerviel naraził bank na straty w wysokości ok. 4,9 mld euro. Specjalna komisja w Societe Generale wykazała, że zwierzchnicy Kerviela nie dopełnili obowiązków dotyczących kontroli prowadzonych przez niego operacji. Według raportu komisji SocGen nie zareagował na 74 ostrzeżenia wysłane po niedozwolonych operacjach maklera. Kerviel przyznał się do spowodowania gigantycznych strat. W ciągu całego dochodzenia i procesu twierdził jednak, że bank przymykał oczy na podejmowane przez niego ryzykowne działania, dopóki przynosiły one zyski tej instytucji.