Przemówienie Chney'a było najważniejszym momentem trzeciego dnia konwencji republikanów w Nowym Jorku. Konwencja toczy się w cieniu protestów ulicznych przeciw polityce urzędującego prezydenta George'a Busha. Trzeci dzień przedwyborczej konwencji republikanów w Nowym Jorku upłynął pod znakiem frontalnych ataków na demokratycznego kandydata na prezydenta Johna Kerry'ego. Mówcy na zjeździe przedstawiali go jako polityka niezdecydowanego, lawirującego, i "miękkiego" w sprawach obronności i polityki zagranicznej, a więc nienadającego się na przywódcę Ameryki. Jednym z atakujących Kerry'ego był specjalny gość konwencji: demokratyczny senator Zell Miller, który mimo swej przynależności partyjnej popiera prezydenta Busha twierdząc, że jest on najlepszym gwarantem bezpieczeństwa USA po 11 września 2001 r. Miller powiedział, że żaden amerykański polityk "nie mylił się bardziej i częściej w kwestiach wolności i bezpieczeństwa" niż kandydat demokratów do Białego Domu. Przypomniał, że jako senator Kerry głosował w latach 80. przeciwko nowoczesnym rodzajom broni, jak bombowiec B-2 czy helikoptery Apache, które odgrywają dziś decydującą rolę w wojnie z terroryzmem, a w 1990 r. głosował przeciw operacji Burza Pustynna mimo inwazji na Kuwejt przez wojska Saddama Husajna. - Jak w ogóle śmie ubiegać się o prezydenturę ktoś, kto nie wierzy, że żołnierze amerykańscy w misjach zagranicznych zawsze bronią wolności? - powiedział. Jednak najsilniej przeciwko Kerry'emu wystąpił wiceprezydent Dick Cheney, czołowy reprezentant "jastrzębi" w ekipie Busha i jeden z głównych architektów wojny w Iraku, uważany za najbliższego doradcę prezydenta. Podobnie jak Miller, wypomniał on senatorowi z Massachussets, że w czasie ponad 20-letniej kariery w Kongresie konsekwentnie opowiadał się przeciw zwiększaniu zbrojeń - w tym przeciwko projektowi kosmicznej tarczy antyrakietowej ("wojen gwiezdnych") prezydenta Reagana oraz zwiększaniu nakładów na wywiad. Kerry w dodatku - powiedział wiceprezydent - "chce uzależnić wszelkie zbrojne akcje USA za granicą od zgody ONZ", a poza tym stale się waha i zmienia stanowisko. - W sprawie Iraku senator nie zgadza się z wieloma swymi kolegami-demokratami, ale najbardziej nie zgadza się z samym sobą - dodał. Cheney bezlitośnie wytknął też Kerry'emu, że obiecał prowadzić "delikatniejszą wojnę z terroryzmem" niż Bush. - Tak jakby na Al- Kaidzie zrobiła wrażenie nasza subtelność - powiedział wywołując wesołość zgromadzonych w Madison Square Garden delegatów. Cheney przeciwstawił demokratycznemu kandydatowi prezydenta Busha, wychwalając go jako przywódcę stanowczego, pryncypialnego i budzącego zaufanie. Komentatorzy zwracają uwagę, że w kampanii przed listopadowymi wyborami obóz Busha od dłuższego czasu stawia głównie na zdyskredytowanie Kerry'ego. Spadek notowań senatora w sondażach sugeruje, że taktyka ta przynosi owoce.