"Ze złością i bólem patrzyliśmy, jak przemoc wróciła dziś na ulice Kijowa. Mieszkańcy Ukrainy zasługują na coś znacznie więcej niż bezsensowna śmierć i cierpienie na ulicach jednego z wielkich europejskich miast" - oświadczył Kerry w opublikowanym w czwartek wieczorem komunikacie. "Przemoc musi się skończyć" - podkreślił szef amerykańskiej dyplomacji. Tak jak wcześniej prezydent Barack Obama i wiceprezydent Joe Biden, Kerry stanowczo potępił akty przemocy wobec cywilów w Kijowie, których dopuściły się ukraińskie siły bezpieczeństwa. Zaapelował o natychmiastowe wycofanie tych sił z ulic ukraińskiej stolicy. Wyraził przekonanie, że społeczeństwo ukraińskie, jak i społeczność międzynarodowa, "pociągnie winnych do odpowiedzialności". Kerry dodał, że Stany Zjednoczone już zaczęły wdrażanie sankcji wizowych dla przedstawicieli Ukrainy odpowiedzialnych za przemoc. Sekretarz stanu USA ponowił też apel do ukraińskich sił zbrojnych, by nie angażowały się w konflikt, "pozostając wierne apolitycznemu dziedzictwu i zawodowym tradycjom". Kerry wezwał również prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza do podjęcia poważnych negocjacji z opozycją w celu utworzenia rządu przejściowego i rozpoczęcia trudnych, ale zasadniczych reform. "Wzywamy wszystkich przedstawicieli społeczności międzynarodowej, by pomogli Ukrainie odzyskać stabilność. Będziemy z naszymi przyjaciółmi i sojusznikami pracować nad tym, by wspierać Ukrainę i Ukraińców w tych trudnych dniach" - zakończył oświadczenie Kerry. W starciach między protestującymi przeciwnikami władz i milicją w Kijowie zginęło od wtorku 75 osób - poinformowało w czwartek późnym wieczorem ukraińskie Ministerstwo Zdrowia. Wcześniejszy oficjalny bilans mówił o 67 ofiarach śmiertelnych. Według opozycji tylko w czwartek zginęło w Kijowie ponad 70 osób. Departament Stanu USA już w środę wieczorem ogłosił, że nałożył sankcje "na około 20 wysokich rangą członków ukraińskich władz i inne osoby", które zdaniem USA są "odpowiedzialne za użycie siły lub wydanie rozkazu" do użycia siły we wtorek. Na razie chodzi tylko o sankcje w postaci zakazu wizowego, a nie o zamrożenie aktywów finansowych.