"Mamy za sobą pięć pełnych miesięcy negocjacji. Zawsze wiedzieliśmy, że osiąganie pokoju to długi, skomplikowany proces. To trudna droga. Ale nie jest to misja niemożliwa (mission impossible)" - powiedział Kerry.Zapewnił o zaangażowaniu USA w sprawę bezpieczeństwa Izraela i zapowiedział intensywne prace z obiema stronami w celu zredukowania różnic w porozumieniu ramowym, które będzie dotyczyć wszystkich zasadniczych zagadnień, w tym granic przyszłego państwa palestyńskiego, bezpieczeństwa, uchodźców palestyńskich i statusu Jerozolimy. Premier Izraela Benjamin Netanjahu, który w czwartek spotkał się z Kerrym, skrytykował palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa za, jak się wyraził "gloryfikowanie morderców". Chodzi o zwolnionych we wtorek z więzień izraelskich 26 kolejnych Palestyńczyków, których, zdaniem Netanjahu, Abbas powitał jak bohaterów. Zwolnienie 104 Palestyńczyków, odbywających długoletnie wyroki w izraelskich więzieniach, przeważnie za zabójstwa Izraelczyków, jest częścią uzgodnień, które za sprawą mediacji Kerry'ego doprowadziły do wznowienia w lipcu zamrożonych od trzech lat rozmów izraelsko-palestyńskich. Przedstawiciel władz palestyńskich Wasil Abu Jusif natychmiast zareagował na słowa premiera Netanjahu. Podkreślił, że Palestyńczycy są pod okupacją Izraela, który zabiera ich ziemię i daje żydowskim osadnikom. "To jedyny powód, dla którego nie mamy tu pokoju. Netanjahu próbuje odwrócić uwagę od rzeczywistego powodu i kieruje ją na wymyślony" - powiedział. To już dziesiąta wizyta amerykańskiego sekretarza stanu w regionie. Ma w ciągu trzech dni spotykać się oddzielnie z Natanjahu i Abbasem. Nie ma jednak zamiaru narzucać pomysłów z USA, lecz "ułatwić stronom ich własne poczynania". Kerry, jak powiedział cytowany przez Reutera wysoki przedstawiciel Departamentu Stanu, nie spodziewa się jednak przełomu podczas obecnej wizyty.