Dowództwo amerykańskiej armii poinformowało, że w nocy samoloty transportowe zrzuciły z powietrza broń i amunicję oraz leki dla Kurdów, broniących Kobani przed Państwem Islamskim. Anonimowi dyplomaci twierdzą, że operację przeprowadzono z trzech samolotów transportowych Hercules, a wszystkie bezpiecznie wróciły do bazy. Zarówno broń, jak i leki dostarczył rząd Iraku, który również zmaga się z ofensywą radykałów.Syryjscy Kurdowie, którzy bronią Kobani przed dżihadystami od wielu tygodni domagali się wsparcia. Przeciwna jest temu Turcja, która co prawda boi się islamistów, ale nie chce pomagać syryjskim partiom Kurdów, które uważa za organizacje terrorystyczne. Jeszcze przed informacją o zrzucie broni turecki premier Recep Erdogan ostro sprzeciwiał się takiemu pomysłowi. - Amerykanie, którzy są naszymi sojusznikami w NATO, mylą się, jeśli uważają, że zgodzimy się na wspieranie organizacji terrorystycznej. Nie możemy powiedzieć "tak" - mówił Erdogan.Islamiści od połowy września szturmują ważne dla nich miasto Kobani. Ofensywę udało się odeprzeć m.in. dzięki ponad 135 nalotom przeprowadzonym przez Amerykanów od początku października. Stany Zjednoczone i Kurdowie ostrzegają jednak, że fanatycy znów mogą chcieć zaatakować miasto. W sobotę i w niedzielę ostrzeliwali Kobani z pocisków moździerzowych.Od początku ofensywy Państwa Islamskiego na Kobani w walkach zginęło co najmniej 550 osób, a z miasta do Turcji uciekło 200 tysięcy mieszkańców, głównie Kurdów. Na zdobytych terenach w Iraku i Syrii dżihadyści ogłaszają powstanie kalifatu, dokonują rzezi chrześcijan, jazydów, szyitów i Kurdów.