Spośród ośmiu kandydatów największe szanse mają: 51-letni milioner Uhuru Kenyatta, syn ojca niepodległości Jomo Kenyatty, oraz 68-letni premier Raila Odinga. W przedwyborczych sondażach Odinga i Kenyatta, na którym ciążą oskarżenia Międzynarodowego Trybunału Karnego o podżeganie do pogromów po wyborach 2007 roku, szli łeb w łeb. Głosowanie rozpoczęło się od godz. 6 czasu miejscowego (godz. 4 czasu polskiego) i potrwa do godz. 17 (godz. 15 czasu polskiego) Wielu ludzi ustawiało się przed lokalami wyborczymi na długo przed ich otwarciem. Poprzednie wybory zakończyły się etnicznymi pogromami, które mocno nadwątliły wizerunek Kenii jako jednego z najzamożniejszych i najspokojniejszych krajów Afryki. W starciach między zwolennikami poszczególnych kandydatów zginęło wówczas ponad 1000 ludzi. W tym roku policja zaostrzyła środki bezpieczeństwa. W kraju do ochrony głosowania skierowano 99 tys. funkcjonariuszy. Rezultaty wyborów mają być znane prawdopodobnie 11 marca. Jeśli żadnemu z nich nie uda się zdobyć ponad połowy głosów, konieczna będzie druga tura 11 kwietnia.