Odinga, który przegrał wyścig o prezydenturę z oskarżonym przez trybunał haski o zbrodnie przeciw ludzkości Uhuru Kenyattą, zapowiedział, że nie uzna wyniku wyborów. W sobotę jego prawnicy wnieśli do sądu sprawę o masowe fałszerstwa wyborcze. Policja ostrzegała zwolenników Odingi, że nie pozwoli im się gromadzić przed sądem. Agencja Associated Press donosi, że zwolennicy premiera nie byli agresywni, kiedy policja zdecydowała się na użycie gazu łzawiącego. - To jest historyczny dzień - mówił do tłumu przedstawiciel partii koalicyjnej James Orengo. Kenyatta - syn pierwszego prezydenta niepodległej Kenii Jomo Kenyatty - w głosowaniu, które odbyło się 4 marca, zdobył 50,07 proc. poparcia; czyli jedynie kilka tysięcy głosów zadecydowało o jego wygranej w pierwszej turze. Przed wyborami dyplomaci amerykańscy ostrzegali, że Kenijczycy mają prawo sami decydować, kto będzie ich prezydentem, ale będą musieli ponieść konsekwencje tego wyboru. Pod przywództwem Uhuru Kenyatty Kenia może zostać odizolowana na arenie międzynarodowej.