21 grudnia 2020, 59-letni Lel został potrącony przez kierowcę auta, gdy przechodził przez ulicę w Nairobi. Sprawca uciekł z miejsca wypadku. Przed tym, jak służby przyjechały na miejsce, ranny został okradziony - nie miał przy sobie żadnego dokumentu tożsamości. Lel został przewieziony do szpitala Kenyatta, największej placówki medycznej w kraju. Mężczyzna miał poważny uraz głowy i złamaną nogę. Zdecydowano się o wprowadzeniu go w stan śpiączki farmakologicznej. Błędne ciało Rodzina policjanta szukała go bezskutecznie przez dziewięć miesięcy. Mężczyzna nie odbierał telefonów, a bliscy byli przekonani, że nie żyje. Ich przypuszczenia niemal potwierdził telefon z kostnicy, w której po kilku miesiącach znalazło się ciało niezidentyfikowanego mężczyzny. - Pojechaliśmy odebrać ciało, podobnego mężczyzny. Na miejscu okazało się, że nie zgadzają się odciski palców - powiedziała BBC News Joan Jeptoo, siostrzenica 59-latka.W międzyczasie Lel stracił pracę. W styczniu tego roku przełożeni oskarżyli go o dezercję i wydano nakaz aresztowania. Wkrótce potem sprawę umorzono, gdy poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Przypomniał sobie swoje imię Przełom w sprawie nastąpił w zeszłym tygodniu. 59-latek odzyskał świadomość. Był w stanie przypomnieć sobie swoje imię i fakt, że pracował jako policjant. Zaalarmowani funkcjonariusze powiadomili bliskich mężczyzny. - Znalazłam go w Narodowym Szpitalu Kenyatta. Nie był w stanie mnie rozpoznać, nie pamiętał też imion członków swojej rodziny - mówiła Joan Jeptoo.Lel został wypisany ze szpitala w piątek. Dochodzi do siebie w towarzystwie bliskich. Dziennik "Daily Nation" twierdzi, że policja chce przywrócić go do służby. Niewykluczone jednak, że 59-latek uda się na wcześniejszą emeryturę.