Osiem organizacji, w tym Oxfam i Save the Children, oświadczyło, że na działalność zabraknie im ok. 25 mln dolarów, ale ich wydatki są obecnie większe niż kiedykolwiek. Liczba uchodźców w Dadaab w ostatnim roku wzrosła o jedną trzecią i obecnie wynosi prawie pół miliona ludzi. Większość z nich to mieszkańcy Somalii, uciekający przed biedą i przemocą we własnym kraju. Wielu uchodźców mieszka w namiotach, które niszczeją błyskawicznie w surowym afrykańskim klimacie. Według szacunków organizacji humanitarnych potrzeba ok. 30 tysięcy nowych namiotów, a funduszy, jakimi dysponują obecnie, wystarczy jedynie na cztery tysiące. Pieniędzy może zabraknąć również na wodę i środki sanitarne dla około 50 tysięcy uchodźców, co zwiększyć może ryzyko zachorowań na cholerę. Niebezpieczeństwo z Somalii Organizacje podkreślają, że przeludnione obozy wymagają wprowadzenia długoterminowych rozwiązań, a dodatkowe koszty pociąga za sobą utrzymanie w regionie bezpieczeństwa. Miasto Dadaab, w pobliżu którego znajduje się obóz, jest położone na wschodzie Kenii, ok. 100 km od granicy z Somalią. To trzecie co do wielkości skupisko ludności w Kenii, po Nairobi i Mombasie. W zeszłym roku w październiku porywacze uprowadzili z Dadaab dwie hiszpańskie pracownice organizacji Lekarze Bez Granic. Kobiety nadal przetrzymywane są w Somalii jako zakładniczki. Od ponad 20 lat Somalia nie ma funkcjonującego rządu centralnego, jest targana wewnętrznymi wojnami, a do niektórych regionów nie dopuszcza organizacji humanitarnych islamistyczne ugrupowanie Al-Szabab.