Peter Stano powiedział, że wydarzenie jest "kwestią bilateralną". - Najwyraźniej naruszono terytorium suwerennego państwa. Mamy pełne zaufanie, że polskie władze poradzą sobie z tym incydentem. Jeśli się potwierdzi, będzie to kolejna prowokacja reżimu Alaksandra Łukaszenki wobec Unii Europejskiej i jej państw członkowskich - wskazał. - UE i jej państwa członkowskie regularnie oceniają sytuację, jeśli chodzi o Białoruś w kontekście dalszego instrumentalnego traktowania migrantów i innych wrogich działań przeciwko Unii Europejskiej - dodał. Nocny incydent na granicy z Białorusią Jak poinformowały polskie władze, w nocy z 1 na 2 listopada polscy żołnierze zauważyli trzy niezidentyfikowane, umundurowane osoby uzbrojone w broń długą, które wtargnęły z terytorium Białorusi na terytorium Polski. Po próbie nawiązania kontaktu przeładowały one broń i oddaliły się w kierunku Białorusi. - Reżim białoruski testuje, na ile szczelna jest nasza granica; reakcja polskich żołnierzy pokazała, że jesteśmy w stanie ochronić polską granicę i kontrolujemy, co się na niej dzieje - powiedział w środę wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, komentując ostatni incydent na granicy. Incydent na granicy. Wezwanie dla białoruskiego dyplomaty Resort spraw zagranicznych poinformował w środę, że charge d'affaires Republiki Białorusi Aleksander Czesnowski został we wtorek wezwany do MSZ na spotkanie z wiceministrem Wawrzykiem w związku z zajściem. Wiceszef MSZ powiedział w TVP Info, że podczas rozmowy polska strona wyraziła stanowczy protest i przekazała, że tego rodzaju działania nie będą tolerowane. Jak relacjonował, przedstawiciel białoruskiej administracji odparł, że przekaże informację o spotkaniu w MSZ do "swojej centrali". "Jesteśmy w stanie ochronić polską granicę" Wawrzyk zaznaczył, że MSZ nie jest do końca przekonany, że na terytorium Polski wtargnęli białoruscy żołnierze, "aczkolwiek Białoruś nie należy przecież do państw, w których broń długa można kupić w każdym sklepie". - To, że byli umundurowani, mieli broń długą, zdaje się świadczyć, że byli to funkcjonariusze państwa białoruskiego - powiedział. - Jeżeli już dochodzi do tego rodzaju sytuacji, to myślę, że z jednej strony jesteśmy testowani przez reżim, na ile szczelna jest nasza granica. Ta sytuacja i reakcja naszych żołnierzy pokazała, że jesteśmy w stanie ochronić polską granicę, że kontrolujemy, co się na niej dzieje. Mam nadzieję, że do tego rodzaju incydentów nie będzie dochodziło, aczkolwiek (...) eskalacja działań ze stron służb białoruskich w ostatnich tygodniach nakazuje być pesymistą - powiedział wiceszef MSZ. Dodał, że jeżeli na granicy byłoby już ogrodzenie, to do tego incydentu by nie doszło.