Ministerstwo środowiska podkreśla, że działa zgodnie z prawem - polskim i europejskim - które zobowiązuje nasz kraj do ochrony gatunków i siedlisk cennych dla UE. Postępowanie przeciw naszemu krajowi w związku z decyzją ministerstwa środowiska o zwiększeniu wycinki zostało wszczęte w czerwcu ubiegłego roku. Od tego czasu trwała wymiana korespondencji między resortem, a Komisją Europejską w tej sprawie. "Wycinka wciąż trwa" Z relacji rozmówców PAP wynika, że rząd nie przekonał do swoich racji urzędników w Brukseli. "Nie jesteśmy zadowoleni z dialogu z Polską. Nie ma postępu; wycinka wciąż trwa" - powiedział PAP jeden z urzędników Komisji Europejskiej. W związku z taką oceną w środę sprawa trafi na posiedzenie kolegium komisarzy, którzy będą ją omawiać na cotygodniowym posiedzeniu. We wtorek - jak informowało Polskie Radio - temat ten trafił na posiedzenie szefów gabinetów komisarzy. Decyzja ws. przejścia do drugiego etapu procedury, czyli wydanie uzasadnionej opinii, ma zostać ogłoszona w czwartek. Komisja jest w tej sprawie zdeterminowana, bo ma dać naszemu rządowi na odpowiedź lub skorygowanie sytuacji zaledwie miesiąc, a nie jak to zwykle bywa, dwa. Jeśli odpowiedź będzie niezadowalająca, sprawa trafi do Trybunału Sprawiedliwości, który może ukarać nasz kraj karą finansową. Unijny komisarz ds. środowiska Karmenu Vella mówił w marcu na posiedzeniu komisji środowiska Parlamentu Europejskiego, że minister środowiska Jan Szyszko poinformował go o zwiększeniu wycinki. Do Komisji zaczęły też wpływać w tej sprawie raporty od organizacji pozarządowych. "Natychmiast wysłałem list i poprosiłem ministra o natychmiastowe zaprzestanie wycinki. Zaoferowaliśmy przedyskutowanie poprawek do Planu Urządzenia Lasu, zgodnie z prawem UE, ale niestety ta oferta nie została przyjęta" - tłumaczył Vella. Odpowiedź rzecznika resortu Rzecznik resortu środowiska Paweł Mucha podkreślił we wtorek w rozmowie z PAP, że ministerstwo w Puszczy Białowieskiej "nie robi nic innego, tylko realizuje prawo europejskie". "Chodzi o dyrektywy - ptasią i siedliskową, które zobowiązują nas do dbania o gatunki i siedliska występujące w Puszczy" - dodał. Mucha dodał, że zgodnie z postulatami organizacji ekologicznych, na jednej trzeciej powierzchni Puszczy Białowieskiej nie wykonuje się żadnych cieć sanitarnych, czy nowych nasadzeń drzew. "Na pozostałej części działamy zgodnie z prawem i doświadczeniem polskich leśników" - zaznaczył. Przedstawiciel resortu przypomniał, że po raz pierwszy w historii Puszczy przeprowadzono jej inwentaryzację. "Dzięki temu będziemy wiedzieli, który ze sposobów ochronny czynny - który uważamy za dobry - czy bierny jest skuteczny. Puszcza Białowieska jest dziedzictwem kulturowo-przyrodniczym lokalnej społeczności. To dzięki odpowiedniemu sposobowi jej użytkowania, korzystania z jej zasobów, udawało się ją zachować przez lata w dobrym stanie" - przekonywał. Rzecznik zaznaczył ponadto, że lokalna społeczność "wyraziła poparcie dla działań ministra Jana Szyszko". Mucha dodał, że tylko podtrzymanie dialogu z Komisją może prowadzić do "zrozumienia naszych argumentów". "Uważam, że KE, opierając się na prawie i wieloletnich doświadczeniach polskiej szkoły ochrony przyrody, podzieli prezentowane od dawna w tej sprawie poglądy MŚ" - podsumował rzecznik ministerstwa. Zarzuty KE wobec Polski KE zarzuca Polsce naruszenie niektórych przepisów dyrektywy siedliskowej (ws. ochrony siedlisk przyrodniczych i dzikiej flory i fauny) oraz dyrektywy ptasiej (ws. ochrony dzikiego ptactwa); obie dyrektywy są podstawą europejskiego programu Natura 2000. Spór wokół puszczy przybrał na sile, kiedy pod koniec marca 2016 r. minister środowiska zatwierdził aneks do Planu Urządzenia Lasu (PUL) dla Nadleśnictwa Białowieża. Przewiduje on większe cięcia, tłumaczone przez leśników koniecznością walki z masowym występowaniem kornika atakującego świerki. Aneks zakłada zwiększenie pozyskania drewna do 188 tys. metrów sześciennych w ciągu 10 lat (lata 2012-2021). Stary plan zakładał pozyskanie ponad 63,4 tys. metrów sześciennych drewna w ciągu 10 lat. Decyzja ta wywołała sprzeciw części organizacji naukowych i ekologicznych, które przekonują, że zwiększenie wycinki jest niepotrzebne, a tzw. gradacja kornika jest procesem naturalnym. Ekolodzy postulują też, by cała puszcza została objęta statusem parku narodowego. Z Brukseli Krzysztof Strzępka