- Komisja pozostaje w kontakcie z władzami węgierskimi i poprosiła (je) o dalsze wyjaśnienia - poinformowała rzeczniczka we wtorek w Brukseli. KE wychodzi z założenia, że zmiany prawne przyjęte w poniedziałek przez węgierski parlament wprowadzono z myślą o budowie South Streamu. Podobne specjalne pozwolenia należy wprowadzać "na podstawie obiektywnych, niedyskryminujących kryteriów, które muszą być publicznie dostępne i przejrzyste" - podkreślono. Uchwalona w poniedziałek nowelizacja ustawy o zaopatrzeniu w gaz zezwala na budowanie gazociągów także tym firmom, których nie zarejestrowano wcześniej jako operatorów sieci. Tymczasem według przepisów unijnych podmioty budujące i eksploatujące gazociągi muszą mieć międzynarodową licencję TSO (Transmission System Operators). Zdaniem obserwatorów, nowelizacja została zredagowana pod potrzeby kontrolowanej przez Gazprom węgiersko-rosyjskiej spółki, która miałaby zbudować przebiegający przez Węgry odcinek South Stream - gazociągu z Rosji do państw południowej Europy prowadzącego przez Morze Czarne, z pominięciem terytorium Ukrainy. UE wskazuje m.in., że w przypadku South Streamu Gazprom byłby i dostawcą gazu, i eksploratorem rurociągu, co jest sprzeczne z unijnymi przepisami antymonopolowymi. Premier Węgier Viktor Orban jest zwolennikiem zacieśnienia współpracy energetycznej z Rosją, co poza dostawami gazu ma obejmować również rosyjską pomoc w modernizacji i rozbudowie jedynej węgierskiej elektrowni atomowej. Budapeszt nie waha się wchodzić na tym tle w konflikty z Unią Europejską i USA.