Na szczycie w Brukseli 8-9 grudnia przywódcy uzgodnili nowy pakt fiskalny, by radykalnie wzmocnić dyscyplinę finansów publicznych eurolandu. Jednak ze względu na blokadę zmiany traktatu UE przez Wielką Brytanię, nowe zasady mają być wdrożone umową międzyrządową "17" oraz chętnych państw spoza euro. Porozumienie, do którego może przystąpić w sumie nawet 26 państw, ma być podpisane do początku marca. We wtorek w Parlamencie Europejskim odbyła się debata o wynikach szczytu. - Należy w pełni i jak najszybciej to porozumienie włączyć do prawa UE. KE zrobi wszystko, co w jej mocy, aby porozumienie było do zaakceptowania przez instytucje i bezpieczne prawnie - powiedział Barroso. Dodał, że spodziewa się też włączenia Parlamentu Europejskiego w negocjacje z krajami UE o nowej umowie. - Powinniśmy w nadchodzących tygodniach mieć na uwadze (...), by porozumienie międzyrządowe nie zmniejszało znaczenia metody wspólnotowej - podkreślił przewodniczący. I zapowiedział, że chce w pełni powiązać porozumienie fiskalne z prawem UE i uzyskać jego legitymizację w PE. Zdaniem Barroso, porozumienie między rządami powinno zawierać zapisy o większym zaangażowaniu krajów na rzecz dyscypliny budżetowej, ale "powinny one działać na gruncie traktatów wspólnotowych". Zapewnił, że to KE będzie monitorowała, jak państwa będą stosować się do swoich dodatkowych zobowiązań przyjętych w umowie, a Trybunał Sprawiedliwości UE będzie weryfikować wdrożenie tzw. złotej zasady budżetowej, przewidzianej w umowie, która ma być wpisana do konstytucji krajów UE lub prawa równoważnego. Zasada ta przewiduje automatyczne sankcje dla kraju, gdy jego deficyt strukturalny przekroczy 0,5 proc. PKB. - A więc będziemy stosować system korekcji i monitorowania wzmocniony przez sześciopak (6 aktów prawnych wzmacniających dyscyplinę budżetową) i nie będzie tutaj struktur równoległych, czy konkurencyjnych - zapowiedział. Z kolei przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy złotą regułę trzeba "zdefiniować na poziomie traktatu", a automatyczny mechanizm dostosowania, czyli obniżenia deficytu "musi być zdefiniowany przez państwa członkowskie na postawie zasad proponowanych przez KE". Powiedział, że do wdrożenia umowy międzyrządowej potrzebna jest rewizja protokołu 12 traktatu UE decyzją Rady Europejskiej (wprowadzenie złotej reguły - red.)oraz zmiana traktatu (automatyzm sankcji w procedurze nadmiernego deficytu - red.). Van Rompuy wyjaśnił, że celem umowy międzyrządowej "jest zwiększenie dyscypliny fiskalnej i koordynacji gospodarczej ponad to, co osiągnęliśmy w sześciopaku". Wyraźnie podkreślał, podobnie jak Barroso, że celem szczytu UE była "prawdziwa" zmiana traktatu, a nie umowa, ale to było niemożliwe ze względu na brak jednomyślności, która jest konieczna w przypadku zmian traktatowych. - Skoro na tym stanęło (na umowie - red.) postaramy się, by był to krok naprzód - zapowiedział Van Rompuy. - Po kilku latach, gdy ten kryzys będzie już za nami, zobaczymy, co zrealizowaliśmy w latach 2010 i 2011 i powiemy: te lata były trudne, ale decydujące, stworzyliśmy podstawy, by ten kryzys już się nigdy w przyszłości nie powtórzył i zmieniliśmy Unię dogłębnie - podsumował Van Rompuy. Podczas wtorkowej debaty w PE gorącą dyskusję wywołała postawa Wielkiej Brytanii. Premier David Cameron domagał się w zamian za zgodę na zmianę traktatu UE prawa do wetowania unijnych regulacji finansowych, które szkodziłyby interesom londyńskiego City. Krytyki Londynowi nie szczędzili europejscy socjaliści i chadecy; bronili go konserwatyści i eurosceptycy. To w londyńskim City są spekulanci, którzy wepchnęli Europę w kryzys, a teraz nie chcą regulacji - mówił przewodniczący socjalistów Martin Schulz. Szef liberałów Guy Verhofstadt nie przemawiał po angielsku, bo to - jego zdaniem - teraz "nieodpowiedni" język. - Wielka Brytania będzie pierwszym krajem, który odzyska swoją wolność, a wy jak Titanic będziecie zmierzać ku katastrofie - odparł współprzewodniczący eurosceptycznej frakcji Europa Wolności i Demokracji Nigel Paul Farage. Eurodeputowani apelowali też o aktywniejszą rolę Europejskiego Banku Centralnego (EBC) w zwalczaniu kryzysu. - EBC nie jest instrumentem unijnej solidarności, ale stabilności: stabilności z punktu widzenia inflacji oraz stabilności dotyczącej strefy euro - odniósł się do tych apeli Van Rompuy. Poinformował natomiast, że EBC będzie działał jako "przedstawiciel w operacjach rynkowych" przyszłego, stałego funduszu ratunkowego strefy euro (EMS). W efekcie ustaleń przywódców UE, EMS ma wejść w życie w lipcu 2012 r., czyli prawie rok szybciej niż planowano. Van Rompuy zapowiedział też, że w marcu okaże się, czy uzgodniona moc pożyczkowa EMS na poziomie 500 mld euro jest wystarczająca. Tymczasem, przy kwocie maksimum 500 mld euro na ostatnim szczycie obstawali Niemcy. Przypomniał też, że na szczycie 8-9 bm. zapadła decyzja o "zgromadzeniu poprzez MFW 200 mld euro pożyczek dwustronnych", na co mają złożyć się kraje strefy euro i spoza niej. Szefowie instytucji UE ponowili też propozycję wspólnych obligacji stabilizacyjnych strefy euro. Ma je zawierać raport przed marcowym szczytem UE.