"Komisja Europejska i jej partnerzy podejmą wszelkie konieczne starania, by przeanalizować, czy dekret i sposób jego wdrażania może mieć konsekwencje dla obywateli UE. To na razie nie jest jasne" - powiedział rzecznik KE Margaritis Schinas na konferencji prasowej. Sprecyzował, że chodzi o konsekwencje dla obywateli krajów UE, którzy mają jednocześnie drugie obywatelstwo jednego z państw, których dotyczy dekret: Iraku, Syrii, Iranu, Sudanu, Libii, Somalii i Jemenu. "Chcemy zapewnić, by obywatele UE nie byli dyskryminowani" - dodał Schinas. Rzecznik podkreślił też, że prowadząc politykę azylową i inne polityki Unia Europejska nie dyskryminuje nikogo ze względu na narodowość, rasę czy religię. Odwołał się też do artykułu szefa KE Jean-Claude'a Junckera, opublikowanego w weekend w niemieckiej gazecie "Die Welt". Juncker napisał w nim m.in., że "należy dokonać wyborów dotyczących świata, w jakim chcemy żyć". "Musimy wybrać między izolacjonizmem, nierównością i narodowym egotyzmem a otwartością, równością społeczną i wzmacnianiem solidarności, pomiędzy cofaniem się a przyszłością" - napisał Juncker. Dodał, że UE będzie wiarygodna na świecie, broniąc otwartości, równości i solidarności. Rzecznik KE nie wykluczył, że w środę na cotygodniowym posiedzeniu Komisja Europejska będzie dyskutować o ewentualnych konsekwencjach dekretu Trumpa. Okazją do dyskusji między przywódcami państw UE będzie nieformalny szczyt na Malcie, 3 lutego. Dekret podpisany w piątek przez Trumpa zawiesza do odwołania przyjmowanie uchodźców z Syrii, a uchodźców z innych krajów - na 120 dni. W tym czasie władze USA mają sprawdzić, z których krajów uchodźcy stanowią najmniejsze ryzyko. Dekret przewiduje także wstrzymanie przez 90 dni wydawania amerykańskich wiz obywatelom krajów muzułmańskich mających problemy z terroryzmem. Dotyczy to obywateli Iraku, Syrii, Iranu, Sudanu, Libii, Somalii i Jemenu. Decyzja amerykańskiego została skrytykowana zarówno w USA jak i w wielu państwach, w tym unijnych. Z Brukseli Anna Widzyk