Formalnie będą to stanowiska dostępne dla kandydatów ze wszystkich nowych państw. W praktyce większe państwa członkowskie nie pozostają bez przydziału, a kandydaci bez poparcia swoich rządów stoją raczej na straconej pozycji. Równocześnie w podobnym trybie odbędzie się nabór zwykłych dyrektorów i zastępców dyrektorów z nowych państw członkowskich. Komisja rezerwuje w tym roku 25 takich stanowisk dla obywateli nowych państw członkowskich. - Nie gwarantujemy żadnych kwot dla któregokolwiek z krajów, bowiem liczą się przede wszystkim kompetencje. Ale zawsze faworyzujemy kobiety oraz obywateli krajów "niedoreprezentowanych" - powiedział rzecznik Komisji Eric Mamer. Jest więc mało prawdopodobne, żeby pięć stanowisk przypadło Maltańczykom, nawet gdyby okazali się najbardziej kompetentni. Ale "jeśli z któregoś państwa nie zgłosi się żaden dobry kandydat, nie będziemy zatrudniali nikogo na siłę" - przestrzegł Mamer. Wyraża jednak przekonanie, że w każdym z nowych państw członkowskich jest wielu dobrych potencjalnych kandydatów. W Komisji podkreśla się, że kandydat na dyrektora generalnego w Komisji Europejskiej nie musi być specjalistą od integracji europejskiej, choć powinien mieć o niej pojęcie. - Potrzebni są ludzie o wysokim stopniu kompetencji w różnych dziedzinach, którymi zajmuje się Komisja, i o dużym doświadczeniu w zarządzaniu. Mogą to być wysocy rangą urzędnicy różnych resortów albo menedżerowie przedsiębiorstw - powiedział jeden z eurokratów. Nabór na stanowiska dyrektorów generalnych lub ich zastępców zostanie ogłoszony w najbliższych dwóch tygodniach. Nie będzie się on odbywał w drodze klasycznego konkursu, tak jak na niższe szczeble, lecz zgodnie z "procedurą doboru". Najpierw dojdzie do wstępnej selekcji na podstawie życiorysów, zwłaszcza udokumentowanych kompetencji i przebiegu kariery zawodowej. Najlepsi przejdą całodniową serię testów sprawdzających ich umiejętności w zarządzaniu i odbędą rozmowy kwalifikacyjne z komitetem wysokich rangą urzędników Komisji. Ostatnim etapem będą rozmowy z komisarzem, któremu ma podlegać dany dyrektor generalny, z wiceprzewodniczącym Komisji Neilem Kinnockiem, odpowiedzialnym za jej politykę kadrową, i z przewodniczącym Romano Prodim. Stanowiska dyrektorów generalnych i ich zastępców piastują zwykle urzędnicy kategorii A1 z wynagrodzeniem podstawowym brutto od 12,7 tys. euro miesięcznie. Wchodząca w życie 1 maja reforma statusu eurokraty dopuści sprawowanie tych funkcji przez urzędników nowych kategorii 14-16 z pensją brutto 11,5-14,8 tys. euro. W tej chwili w Komisji Europejskiej pracuje 63 urzędników z najwyższą kategorią A1 - 31 w randze dyrektora generalnego i 32 w randze zastępcy dyrektora generalnego. O tym, że nie ma ściśle przestrzeganych kwot, świadczy statystyka narodowości. Wprawdzie najwięcej posiadaczy kategorii A1 pochodzi z Niemiec (11) i Francji (8), ale Wielka Brytania ma już ich tylko 6, tyle co Hiszpania. Ewenementem są Irlandczycy, których na najwyższych stanowiskach jest aż 4 (Irlandia ma niecałe 4 mln mieszkańców), tylu co Holendrów (16 mln ludności), więcej niż Belgów czy Portugalczyków (po 3 przy 10 mln ludności). Półmilionowy Luksemburg ma 2 urzędników A1, a 8-milionowa Szwecja - jednego. Ten ostatni kraj, podobnie jak Austria, jest "niedoreprezentowany", ponieważ przystąpił do Unii dopiero w 1995 roku, jego obywatele "nie rwali się" do Komisji, a rząd szwedzki nie zabiegał też o to równie intensywnie co inne rządy.