Przed parlamentem protestowali między innymi ci, których oszukano. W Katmandu nie można kupić biletów na autobusy dalekobieżne, a te które są sprzedawane przez handlarzy, często okazują się być fałszywe. - Mamy nadzieję, że władze zorganizują nam transport, a także bezpieczne miejsce, w którym będziemy się mogli schronić. Ci, którzy ucierpieli podczas trzęsienia ziemi, nie mogą kupić biletów, albo sprzedawane im są fałszywe - mówi jeden z uczestników protestu. Ludzie uciekają, bo obawiają się wybuchu epidemii. Jej groźba jest realna - mówi Polskiemu Radiu doktor Anjan Singh Karki, ze szpitala Bir. - Na razie nie ma żadnych oznak epidemii, ale ona raczej się wydarzy. Wciąż nie są pogrzebane martwe ciała. Zasoby wody również nie są aż tak dobre, więc sytuacja najprawdopodobniej w najbliższych dniach się pogorszy - dodaje. Dziś w Katmandu trwa uprzątanie miejsc, które najbardziej ucierpiały podczas trzęsienia. Pod gruzami świątyń i wieży wciąż mogą znajdować się ciała zabitych.