Ładunki zakładają saperzy włoskiej marynarki wojennej. Dzięki nim można będzie dostać się do pomieszczeń znajdujących się pod wodą: przechylony statek zanurzony jest do połowy, na głębokość 20 metrów. W każdej chwili jednak grozi mu zsunięcie się do pobliskiego rowu wodnego, gdzie głębokość wynosi już 70 metrów. Dlatego przede wszystkim zrezygnowano z pracy w nocy. Nie potwierdzono natomiast doniesień niektórych mediów, że znaleziono ciało siódmej ofiary katastrofy. Oficjalnie ofiar jest nadal sześć. Lista zaginionych zawiera 29 nazwisk, a nie 40, jak twierdził jeden z dzienników. Dzisiejsze gazety przynoszą zapis rozmowy kapitana Concordii z kapitanatem portu. Wynika z nich, że przez godzinę po uderzeniu w podmorskie skały, kapitan usiłował wmówić swoim rozmówcom, że nic się nie stało i nie potrzebuje pomocy. Według przesłuchanych już przez prokuraturę członków załogi, w tym czasie można było spokojnie ewakuować statek i uniknąć ofiar.