Spośród 12 Polaków ośmioro to pasażerowie, trzech to członkowie załogi - wyjaśniła polska konsul. Nie jest jasny status jednej osoby z polskim paszportem. Konsul Pietrasik dodała, że jej placówka skontaktowała się z 11 Polakami, którzy zostali otoczeni opieką ze strony armatora bądź pracodawcy. - Staramy się ustalić losy jednej osoby, która być może przebywa w jednym z punktów, gdzie dotarli ewakuowani z pokładu - podkreśliła. Miejscowe władze podają, że w katastrofie włoskiego wycieczkowca zginęły trzy osoby, a 40 jest rannych. Ofiary śmiertelne to dwóch pasażerów z Francji oraz obywatel Peru, członek załogi. Śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy Późnym wieczorem w piątek statek z ponad 4200 osobami na pokładzie uderzył o podmorskie skały. Obecnie nie jest już jasne, gdzie miało to miejsce; czy blisko brzegu wyspy Giglio - jak podawano wcześniej - czy też w większej odległości. W sprawie przyczyn katastrofy wszczęto już śledztwo. Ansa, powołując się na osoby prowadzące postępowanie, podawała, że wycieczkowiec mógł obrać zły kurs i dlatego uderzył dnem o skały podmorskie. W wyniku uderzenia o skałę kadłub został przedziurawiony, a jednostka zaczęła się przechylać. Po południu w sobotę statek wielkiego armatora wycieczkowców Costa leżał już na boku. Włoska agencja prasowa przypomina również zdarzenie, które po wypadku nabrało według niej szczególnego znaczenia. Podczas tradycyjnego "chrztu" statku 2 września 2005 roku w stoczni w Sestri Ponente koło Genui butelka szampana nie rozbiła się o kadłub. Zgodnie z przesądem, że nierozbita butelka może przynieść pecha, pracownik stoczni rozbił ją ręcznie. Jednostkę poświęcił ówczesny arcybiskup Genui, obecny watykański sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone. Zobacz relację z miejsca zdarzenia: