Tym samym oficjalna liczba ofiar wzrosła do 64 osób. Nadal trwają poszukiwania kilkunastu osób, uznawanych za zaginione. Prace nad likwidacją skutków katastrofy prowadzi się przez okrągłą dobę, uczestniczy w nich ponad 2 tys. ludzi. Od soboty liczba ratowników ma być jednak stopniowo zmniejszana. W piątek na miejscu katastrofy był premier Władimir Putin. Zapowiedział m.in. wypłaty odszkodowań rodzinom ofiar. Także koncern RusHydro, do którego należy elektrownia, postanowił wypłacić po 1 mln rubli (ok. 92 tys. złotych) rodzinom zabitych. Jak podaje rosyjska agencja ITAR-TASS, RusHydro "nie zamierza unikać odpowiedzialności" za tragedię i gotowy jest zwiększyć sumy odszkodowań. Zobacz skalę zniszczeń w rosyjskiej elektrowni: Nadal nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu utrzymuje niezmiennie, że było nią tzw. hydrouderzenie, czyli gwałtowny wzrost ciśnienia w jednym z kanałów, którymi woda spada na turbiny. Strona rosyjska kategorycznie wykluczyła możliwość zamachu, o jakim informowali czeczeńscy separatyści. Wykorzystująca spiętrzenie wód górnego Jenisieju siłownia jest pod względem mocy zainstalowanej największą rosyjską hydroelektrownią, a na liście ogólnoświatowej zajmuje miejsce szóste. Katastrofa spowodowała całkowite wstrzymanie produkcji prądu. Według ocen rosyjskich ekspertów, co najmniej trzy spośród łącznie 10 turbogeneratorów trzeba będzie odbudować od podstaw. Czytaj też: Sensacyjne oświadczenie Czeczenów