Do katastrofy doszło w sobotę na rzece Jari niedaleko ujścia Amazonki. W niedzielę i poniedziałek trwała tam akcja ratunkowa. Uratowano 46 osób. Na miejscu jest 50 żołnierzy. Dla przeszukania niedostępnej okolicy wysłano śmigłowce i samoloty wojskowe. Przyczyny zatonięcia statku nie są znane. "To było, jak z filmu, wydostaliśmy się przez okno i wdrapaliśmy na górny pokład podczas gdy statek szedł na dno. Uratował nas inny statek. Z jego pokładu widzieliśmy, jak nasz prom zniknął pod wodą" - powiedziała w rozmowie z portalem informacyjnym G1 Vanderleia Monteiro. 45-latka wyznała, że nie umie pływać. Statek zapewniał połączenie promowe między Macapą, stolicą stanu Amapa i Santarem w stanie Para. Całkowity czas rejsu miał wynieść 36 godzin. Żegluga śródlądowa wszczęła dochodzenie mające wyjaśnić przyczyny zatonięcia statku.