Nie wiadomo na pewno, ile osób było na pokładzie. Agencje podają, że miało się tam znajdować 208 osób. Z danych podawanych w Moskwie wynika jednak, że trzy osoby zgłosiły się po wypadku informując, że nie weszły na pokład z powodu choroby. Udało się uratować 79 osób. Ratownicy poszukują jeszcze ponad 20 osób, których los jest nieznany. Dzięki szybkiej reakcji kapitana statku "Arabella" przepływającego obok tonącej jednostki udało się uratować 76 osób, a trzy wpław dotarły do brzegu. Ratownicy przeszukujący zatopiony statek twierdzą, że dotarli do 70 procent pomieszczeń. Na nabrzeżu portu w Kazaniu na każdą informację od ratowników czekają rodziny zaginionych. Jeden z mężczyzn czekających na informacje o losach bliskich bilety na rejs podarował matce i dzieciom jako urodzinowy upominek. "Ostatni raz rozmawialiśmy, gdy oni byli na wycieczce w Bołgarach. Mówili, że spacerują, fotografują, filmują, a około godziny 3 po południu zobaczyłem w internecie, że była katastrofa" - opowiada mężczyzna reporterom telewizji Rossija24. Podstawową przyczyną katastrofy mogły być usterki techniczne. "Statek był niesprawny" - twierdzą eksperci Komitetu Śledczego. Zatrzymano już przedstawiciela armatora, który wypuścił "Bułgarię" w rejs oraz inspektora nadzoru technicznego, który wydał certyfikat sprawności. Przed sądem staną również kapitanowie dwóch barek, którzy nie udzielili pomocy tonącym. Po zakończeniu akcji ratowniczej "Bułgaria" zostanie podniesiona z dna Wołgi.