W kwietniu odnaleziono czarną skrzynkę jednostki. Dzięki temu było możliwe dokładne przeanalizowanie ostatnich godzin rejsu. Mimo, że śledztwo dalej jest prowadzone ujawniono raport z rejestratora, który zawiera 510 stron. To zapis rozmów członków załogi z mostka kapitańskiego. W wielu przypadkach ze względu na słabą jakość dźwięku są one niezrozumiałe. Wynika z nich, że w ostatnich kilkunastu minutach załoga starała się ratować tonący statek. Wcześniej jednak kapitan Michael Davidson dwukrotnie odrzucił sugestię swoich współpracowników o zmianie kursu. Łączność z kontenerowcem stracono 1 października 2015 roku. Załoga alarmowała wówczas, że jednostka nabiera wody, straciła napęd i przechyla się. Od tego czasu zerwał się z nią kontakt radiowy. "El Faro" znajdował się wtedy w rejonie wysp Bahama, gdzie szalał huragan Joaquin. Statek płynął z Florydy do stolicy Portoryko. Jego wrak odnaleziono na dnie oceanu po dwóch tygodniach. W śledztwie stwierdzono, że polscy marynarze nie ponoszą odpowiedzialności za zatonięcie amerykańskiego kontenerowca. Na wczorajszej konferencji prasowej służby odmówiły komentarza na temat głównej przyczyny tragedii.