Marsylski prokurator Brice Robin, który w czwartek spotkał się z bliskimi ofiar katastrofy, powiedział, że "nie ulega wątpliwości", iż drugi pilot Andreas Lubitz umyślnie doprowadził do rozbicia maszyny, zabijając wszystkie 150 osób na pokładzie samolotu. Zarówno tanie linie lotnicze Germanwings, jak i spółka matka niemieckiego przewoźnika, linie Lufthansa, informowały wcześniej, że Lubitz przeszedł wszystkie testy dla pilotów. Lufthansa przyznała też, że było jej wiadomo, iż Lubitz miał ciężką depresję podczas szkolenia na pilota w 2009 roku. Francuski prokurator powiedział, że dotychczas nie pojawiły się żadne dowody na to, iż alarmujący stan zdrowia pilota był znany tuż przed katastrofą któremuś z przewoźników. Dochodzenie skupi się na ustaleniu, czy różnica między tym, co wiedzieli lekarze, a tym, co wiedział pracodawca Lubitza, może stanowić podstawę do postawienia zarzutów o nieumyślne spowodowanie zabójstwa. 27-letni mężczyzna w ciągu pięciu lat przed śmiercią odwiedził różnych lekarzy aż 41 razy, z czego w miesiącu przed katastrofą - siedem razy (lekarza ogólnego, trzech psychologów i trzech okulistów). Lubitz próbował te wizyty ukrywać - powiedział Robin. Według niego Lubitz skarżył się, że sypia po dwie godziny na dobę; obawiał się też, że traci wzrok. Nie znaleziono fizycznej przyczyny rzekomo postępującej ślepoty; jeden z lekarzy zasugerował, że może to być skutek psychozy. Przedstawiciel marsylskiej prokuratury powiedział, że zdaniem części lekarzy Lubitz był w stanie, w którym nie powinien był latać, ale swoich obaw nie przekazali żadnemu z przewoźników ze względu na obowiązującą ich tajemnicę lekarską. Airbus A320 tanich linii Germanwings, należących do Lufthansy, rozbił się 24 marca w Alpach na południu Francji, podczas lotu z Barcelony do Duesseldorfu. Wśród ofiar katastrofy byli przede wszystkim Niemcy i Hiszpanie, a także m.in. obywatele Wielkiej Brytanii, USA i Argentyny.