"Kto zestrzelił samolot?" - głosi tytuł artykułu opublikowanego w dzienniku "Wiedomosti". "W bogatej historii działalności separatystów lub grup zbrojnych rebelianci nigdy nie zestrzelili samolotu pasażerskiego. Potężne pociski rzadko wpadają w ich ręce" - dodaje gazeta. Jednocześnie "Wiedomosti" przypominają, że według rosyjskich agencji 29 czerwca separatyści zajęli jednostkę wojskową w Doniecku, w której znajdowały się zestawy przeciwlotnicze Buk, które mogą dosięgnąć cele na wysokości ponad 10 km. "Twoj Dien" na pierwszej stronie wybija, że "władze (samozwańczej separatystycznej - PAP) Donieckiej Republiki Ludowej przyznają, że samolot został zestrzelony przez rakietę przeciwlotniczą Buk". "Separatyści nie mają takiej broni" - twierdzi z kolei ta gazeta. Dziennik "Kommiersant", cytując źródło w rosyjskim lotnictwie, podkreśla, że niezależnie od tego kto jest winny tragedii, to Ukraina ponosi odpowiedzialność za katastrofę. Kijów "powinien był całkowicie zakazać lotów nad obszarem" na wschodzie Ukrainy, gdzie toczą się walki - ocenia źródło. Dodaje ono, że Ukraina zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla lotów nad terytorium walk, ale tylko poniżej 7,8 tys. metrów. "Powyżej było to możliwe, ale nierozważne" - dodało to źródło. Samolot zniknął z radarów na wysokości 10 tysięcy metrów. Maszyna linii Malaysia Airlines, która leciała z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbiła się w czwartek w okolicach Szachtarska w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. Od kwietnia toczą się tam walki między rebeliantami a ukraińskim wojskiem. Według przewoźnika w samolocie było łącznie 298 osób - 283 pasażerów, w tym trzy niemowlęta, i 15 członków załogi. Wszyscy zginęli. Ponad połowę pasażerów stanowili obywatele Holandii.