Samolot typu McDonnell Douglas MD-83, który leciał z Wagadugu w Burkinie Faso do Algieru, rozbił się w pobliżu malijskiego miasta Gossi, przy granicy z Burkiną Faso. W katastrofie zginęło 116 osób, w tym 54 Francuzów. Samolot był wyczarterowany od hiszpańskich linii Swiftair.W Paryżu eksperci ds. lotnictwa badali w ostatnim czasie dwie czarne skrzynki, które odnaleziono we wraku maszyny. Specjalistom nie udało się jednak pobrać danych z rejestratora rozmów w kabinie pilotów - powiedział na konferencji prasowej szef francuskiego biura bezpieczeństwa lotniczego BEA Remi Jouty. BEA na wniosek malijskich władz prowadzi techniczne śledztwo w sprawie katastrofy. Jouty w czwartek przedstawiał wstępne wnioski z dochodzenia. Rejestrator z 18-letniego samolotu był wyposażony w taśmę magnetyczną, podczas gdy czarne skrzynki w nowszych samolotach zapisują dane w technologii cyfrowej. Taśma z algierskiej maszyny w niektórych miejscach była naderwana lub pognieciona. Mimo naprawy i tak nie udało się zrozumieć słów pilotów. "Na taśmie zarejestrowano sygnał dźwiękowy, ale na tym etapie jest on niezrozumiały" - powiedział Jouty. Ocenił, że najpewniej powodem jest "zwykła usterka techniczna". Rejestrator został już przekazany "najlepszym ekspertom", którzy będą usiłowali odczytać dźwięk. Przedstawiciele francuskich władz są zdania, że powodem tragedii była zła pogoda, ale nie wykluczyli żadnej hipotezy, także tej o zamachu. Jouty w czwartek zaznaczył, że śledczy starają się "unikać zbyt pochopnych teorii". Szef BEA przypomniał, że z powodu burzy piloci prosili o pozwolenie na zmianę trasy lotu. Jak wynika z danych technicznych z drugiego rejestratora, wybrali oni okrężną drogę, by ominąć komórkę burzową. Jednak maszyna stopniowo traciła wysokość i prędkość. Następnie ponownie obrała pierwotny kurs i nagle pochyliła się na lewe skrzydło, po czym weszła w korkociąg. 32 minuty po starcie samolot z wielką prędkością uderzył w ziemię. Według ekspertów, którzy zaznaczają, że w jednym miejscu skoncentrowanych zostało wiele szczątków, samolot rozbił się po uderzeniu w ziemię, a nie rozpadł się w powietrzu. "Moim zdaniem na tym etapie nie możemy wykluczyć tezy o celowym działaniu, ale na razie nie możemy powiedzieć nic więcej" - dodał Jouty.