Ze zgromadzonych dotychczas dowodów wynika, że samochód typu SUV Dodge Journey prowadzony przez 28-letniego mężczyznę Daniela Lunę w piątek w nocy na drodze stanowej 33 z nieznanego powodu zjechał nagle ma błotniste pobocze. Kierowca jadący z nadmierną prędkością stracił panowanie nad pojazdem. Zdołał wrócić na jezdnię i uderzył w pickupa, Forda F-150 prowadzonego przez kobietę. Czołowe zderzenie "Dodge wjechał na polne pobocze stanowej drogi 33. Kierowca nie utrzymał kontroli nad pojazdem, zdołał wrócić na południowy pas i spowodował czołowe zderzenie" - wyjaśniał, cytowany w niedzielę przez ABC, kapitan Kevin Clays. Dodge zatrzymał się, tarasując oba pasy autostrady. Luna zginął na miejscu. W jego samochodzie nie było nikogo innego. W fordzie natomiast wybuchł pożar. "Kiedy pożar został ugaszony, odkryto, że wewnątrz forda znajdowało się osiem osób, z których siedem wyglądało na nieletnich. Wszyscy odnieśli śmiertelne obrażenia. (...) Współpracujemy z biurem koronera hrabstwa Fresno, aby zidentyfikować zmarłych, dzieci pochodziły z dwóch spokrewnionych rodzin" - stwierdził Clays. Według ABC nie wszyscy pasażerowie forda mieli zapięte pasy bezpieczeństwa. Jest on bowiem wyposażony w pasy tylko dla sześciu pasażerów. Przyczyny wypadku nieznane Informująca w niedzielę o wypadku agencja AP powiadomiła, że kalifornijski patrol policji w powiecie Fresno ma nadzieję na uzyskanie wyjaśnień od świadków katastrofy. Poinformowali oni o wypadku i widzieli, co się stało kilka sekund przed kolizją. W niedzielę nie było jeszcze wiadomo, z jaką szybkością jechały oba pojazdy. Nie ustalono także, czy alkohol lub narkotyki przyczyniły się do wypadku. Nadal nie wiadomo, jaki wpływ na wypadek miała pogoda i warunki drogowe. "Autostrada 33 jest w tym miejscu dość prosta i dobrze utrzymana. Dochodzi tam do niewielu kolizji" - mówił Clays dodając, że funkcjonariuszom, którzy przybyli na miejsce katastrofy zapewniono opiekę psychologiczną. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski