- Zespół śledczych nie dysponuje żadnym dowodami lub danymi, które potwierdzałyby taką hipotezę - poinformował minister w oświadczeniu. Jak dodał, Egipt przestrzega międzynarodowych standardów bezpieczeństwa na wszystkich krajowych lotniskach. W oświadczeniu przekazano również, że na lotnisku w Szarm el-Szejk lądują kolejne samoloty, m.in. spodziewany jest przylot 23 maszyn z Rosji, ośmiu z Ukrainy, trzech z Włoch i dwóch z Arabii Saudyjskich oraz 22 samolotów krajowych linii lotniczych. Także w czwartek egipski minister ds. zabytków starożytności Mamduh el-Damati odrzucił hipotezę o ładunku wybuchowym, którego detonacja na pokładzie podczas lotu miałaby spowodować wypadek. - To nie był akt terroru, to był wypadek - podkreślił. Z kolei rzecznik egipskiego prezydenta Alaa Jusef wyraził żal, że USA i Wielka Brytania "nie zaczekały na zakończenie śledztwa". Szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond powiedział, że z "bardzo dużym prawdopodobieństwem" można uznać, iż za katastrofę samolotu odpowiadają dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS), a maszyna "mogła spaść ze względu na wybuch bomby na jego pokładzie". W środę Wielka Brytania zawiesiła wszystkie brytyjskie loty do i z Szarm el-Szejk. Podobnie o przyczynach katastrofy pisze agencja Reuters, powołując się na amerykańskie i europejskie źródła bezpieczeństwa. Jak podkreślili anonimowi urzędnicy, nie jest to jeszcze ostateczny wniosek z toczącego się śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy. Samolot pasażerski Airbus-321 linii Kogalymavia (Metrojet), lecący z egipskiego kurortu Szarm el-Szejk do Petersburga, 31 października rozbił się na Synaju. W katastrofie, określanej jako największa w historii radzieckiego i rosyjskiego lotnictwa, zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie.