Maszynista przyznał, że przed wypadkiem wyłączył automatyczny system ograniczania prędkości pociągu - poinformował rzecznik sądu, który w poniedziałek wieczorem przesłuchał mężczyznę w związku z wnioskiem prokuratury o aresztowanie go pod zarzutem zaniedbania skutkującego śmiercią. Z niewiadomych powodów pociąg jechał z prędkością 140 km/h na odcinku, na którym obowiązuje ograniczenie do 75 km/h - powiedział kierujący rządowym zespołem minister bez teki Wu Ce-czeng. Prokuratorzy analizują obecnie wydobyty z wraku zapis z urządzeń rejestrujących. Dyrektor generalny Tajwańskiego Urzędu Kolejowego Lu Czie-szen informował, że system automatycznie zmniejszyłby prędkość pociągu, ale został ręcznie wyłączony. Po katastrofie Lu złożył dymisję, ale minister transportu Wu Hong-mu jej nie przyjął. Według tajwańskiej agencji prasowej CNS 48-letni maszynista odniósł w wypadku poważne obrażenia, ale jego stan się poprawił i w poniedziałek mężczyzna został przeniesiony z oddziału intensywnej opieki medycznej. Pociąg ekspresowy z 366 pasażerami wykoleił się na północnym wschodzie Tajwanu. Lokalne media podawały, że z szyn wypadło osiem wagonów, a pięć z nich się przewróciło. Według informacji przekazanych w niedzielę przez tajwańskie MSZ w wypadku nie ucierpiał żaden obywatel Unii Europejskiej. Strażacy informowali, że nie zginął żaden cudzoziemiec. Niedzielna katastrofa była najtragiczniejszym wypadkiem kolejowym na Tajwanie od 1991 roku, gdy w zachodniej części wyspy w zderzeniu dwóch pociągów zginęło 30 osób, a 112 zostało rannych.