Agencja Reutera, powołując się na przedstawicieli lotniska, podała, że samolot leciał do Misraty w Libii. To najpoważniejszy wypadek lotniczy na Malcie w czasach pokoju. Z najnowszych informacji wynika, że lotnisko zostało już otwarte. Dwusilnikowy samolot Metroliner, mogący pomieścić 10 osób, kilka sekund po starcie o godz. 7.20 przechylił się na prawą stronę i spadł na ziemię, stając w płomieniach - relacjonowali świadkowie zdarzenia. Części płonącego wraku wypadły również na drogę poza terenem lotniska. Maszyna pełniła "misję rozpoznawczą na Morzu Śródziemnym dla francuskiego ministerstwa obrony" - oświadczył minister Jean-Yves Le Drian. Zapowiedziano wewnętrzne śledztwo ws. katastrofy, w której zginęło pięć osób. Jak sprecyzowano w komunikacie francuskiego resortu obrony, ofiary śmiertelne to trzej przedstawiciele ministerstwa i dwaj pracownicy przedsiębiorstwa CAE. W komunikacie napisano, że otwarto śledztwo "mające na celu wyjaśnienie przyczyn wypadku, w koordynacji z władzami lokalnymi". Jak podają z kolei maltańskie władze, lot odbywał się w ramach operacji francuskich służb celnych, które monitorowały trasy przemytników narkotykowych i gangów trudniących się handlem ludźmi. Gazeta "Times of Malta" początkowo błędnie informowała, że maszyna została wynajęta od Luksemburga dla przedstawicieli Frontexu. Frontex: To nie był nasz samolot Samolot, który w poniedziałek rozbił się na Malcie, nie został wysłany przez Frontex - poinformował na Twitterze rzecznik unijnej agencji ochrony granic, dementując wcześniejsze doniesienia maltańskiej prasy. Federica Mogherini napisała natomiast na Twitterze, że w katastrofie nie zostali poszkodowani urzędnicy Unii Europejskiej, a lot nie był związany z działalnością Unii.