Dowódca holenderskich sił zbrojnych admirał porucznik Rob Bauer powiedział na konferencji prasowej w Hadze, że nie wiadomo, co spowodowało katastrofę śmigłowca. Maszyna robiła się w niedzielę pod koniec lotu patrolowego ok. 12 km od Aruby w archipelagu Małych Antyli. Zginęli 34-letnia pilotka śmigłowca Christine Martens i 33-letni koordynator taktyczny Erwin Warnies. Pozostali dwaj członkowie załogi nie odnieśli poważnych obrażeń - sprecyzował Bauer. Na miejsce katastrofy wysłano śmigłowiec ratunkowy straży przybrzeżnej i zespół nurków, który ma znaleźć czarne skrzynki. Akcję utrudnia silny wiatr i wysokie fale. W sprawie wypadku wszczęto dochodzenie. Do czasu wyników śledztwa wszystkie holenderskie helikoptery NH90 zostaną uziemione do odwołania - podała agencja Reutera. Producent śmigłowca, europejskie konsorcjum NHIndustries z siedzibą w Aix-en-Provence we Francji, nie odniosło się na razie do sprawy. Premier Holandii Mark Rutte był zszokowany informacją o katastrofie i złożył kondolencje rodzinom ofiar.