Jak twierdzi świadek zdarzenia, amerykański pilot, który zginął w tym wypadku, w ostatniej chwili uniknął uderzenia w skupisko około dwudziestu domów, a tym samym nie dopuścił do dużo poważniejszej katastrofy. "To było wyjątkowe, co zrobił. Musiał być bardzo dobrym pilotem. Chciałabym podziękować za to jego rodzinie" - powiedziała radiu BBC Karen Miles-Holdaway z Redmere. "To był porażający odgłos. Czułam, jak rusza się ziemia. W momencie katastrofy moja córka prowadziła samochód i zauważyła błysk, a następnie słup dymu" - dodała kobieta. Przedstawicielka amerykańskich sił zbrojnych nie potwierdziła doniesień, że pilot F-18 przed katastrofą zgłaszał problemy techniczne. Nie skomentowała również pogłosek, jakoby katapultował się tuż przed uderzeniem w ziemię.